No i stało się... ostatnie spotkanie ze szkoły rodzenia już za nami :) Czy było warto? Uważam, że tak, jednak z większą opinią powstrzymam się do czasu starcia terorii z praktyką ;) Tj. gdy Martynka pojawi się na świecie :)
W czwartek był wykład "+", tzn. z pediatrą, uprzednio mieliśmy okazję rozmawiać z panią ginekolog oraz fizjoterapeutką. Natomiast spotkanie grupowe z "naszą" prowadzącą (położna) odbyło się w poniedziałek - w CUDNY poniedziałek! Gdyż tego dnia zdałam egzamin na prawo jazdy :)) Ci, którzy są ze mną na FB już wiedzą, że zdałam :)))! Tam też jest szersza relacja, więc tutaj ją pominę :)
Ze sportoych wieści, to wiadomo, że bieganie już zawiesiłam :p No cóż, 9msc się zbliża na dniach jak się patrzy ;) Staram się jednak dużo chodzić i ćwiczyć z linkowanymi uprzednio filmikami na y.t. Jestem z nich jeszcze bardziej zadowolona niż ostatnio, bo autorka "pojedyncze" sety zmontowała w całościowe treningi, co bardzo ułatwia mi ćwiczenia :) Niemniej jednak robię sobię parę dni przerwy, bo coś lewy staw biodrowy przez ostatnie dwa dni dawał mi (dosłownie) w kość, ale już jest lepiej :)
Gadu, gadu... Pisałam ostatnio o gofrach, nie? Oczywiście radośnie kupiłam składniki na ciasto, a gdy je już wygofrowałam zorientowałam się, że brak mi "dodatków" :p Co więcej dzień wcześniej zjadłam owoce i serek, które idealnie by się nadały - bu :p No cóż.... Poradziłam sobie tym co miałam, a i tak okazało się, że najbardziej smakowały mi z dżemem ;)
Z naszą gofrownicą, zjedliśmy najbardziej sloooow fooodoweee śniadanie w życiu :p Długo musiały się piec aby były chrupiące, ale w sumie nam to nie przeszkadzało, były bardzo sycące :) Była sobota, wyszliśmy sobie później na górke (zdobyliśmy Skrzyczne), więc energii dodały! A że długo? No cóż, nasze urządzenie 3in1 może nie ma wielkiej mocy na gofry, ale i tak się cieszę, że je mamy :)
Znalazłam dwa przepisy w internecie na bazie ciasta owsianego i bananów/orzechów. Niemniej jednak chcę kolejnym razem spróbować upiec gofry ze strony mojewypieki.com - bo powyższe strony nie miały w składzie ubitych białek ;)
Kolejne gofry robiły się dłużej, te nie mogły! Gdyż były tymi pierwszymi a nasze żołądki domagały się jedzenia, z tego powodu były mniej chrupkie :p Przepis jest na bazie porannych inspiracji z małymi modyfikacjami - masło zamiast margaryny i mleko zwykłe zamiast sojowego. Nam starczyła na 3 gofry i pół :p
płatki i otręby oraz siemię zalałam ciepłym mlekiem i odstawiłam do "wsiąknięcia". Nie zajmuje to dużo czasu :) Następnie dodałam rozgniecionego banana, mąkę, sól, sodę, cynamon i masło. Więc tak jak w przepisie. Robi się szybko, smaczne :) Aczkolwiek bardziej konkretniejsze wydały mi się te poniższe, mogłam się nimi najeść ;)
Zrobiłam gofry z połowy składników niż były wyliczone na stronie zieleniny. Wyszły zatem cztery gofry, zastąpiłam jogurt maślanką, pozostawiłam natomiast ilość orzechów jak na 8 porcji :) Wyszły dobre, konkretne i zapychające. Ciekawa alternatywa nawet na II śniadanie w pracy ;)
Na zdjęciu jedena porcja została podana ze wszystkim w celu przetestowania smaków :p Jabłka zostały zintegrowane z patelnią ;)
A dziś... zabieram się za kluski na parze :) Niegdyś robiłam, skorzystałam wtedy z zakwasu na chleb, co jednak niezbyt mi spasowało, tym razem będzie bardziej standardowo :)
Zapraszam na FB, gdzie ostatnio więcej piszę - tam jest bardziej ciążowo :)
I cóż...
Miłego dnia!
piątek, 21 listopada 2014
niedziela, 9 listopada 2014
MAKARON ZE SZPINAKIEM, SZUSZONYMI POMIDORAMI I ORZECHAMI
Ciepły prysznic z rana, kremiki itp... znacie to kobietki, nie? Niektóre to kochają, inne kochają ale są leniami :p I tu mowa o mnie, mimo iż lubię np. zadbane paznokcie, staram się aby moje takie były, to np. trudno znaleźć mi czas... źle, trudno mi usiąść na pupie te 10 minut i po pomalowaniu nic nie robić ;) Dziś mobilizacja!
Zdecydowanie także poćwiczę, wczoraj był cały zmontowany odgórnie set, dzisiaj sama powybieram to i owo :) Ciągle wracam pamięcią do: deska - podskok, split itp. razy kilka ;) Ech, gdybym tylko nie musiała teraz wydać tyle stówek (i to nie na Dzidzie!), z pewnością zapisałabym się na fitness dla kobiet w ciąży. Wiadomo, że to inna forma ćwiczeń, niż wspominana "męczarnia" ;) ale też idzie się całkiem przyśpieszyć oddech, a co najważniejsze - byłaby to dla mnie nowość w ciągu dnia i bodzieć na wyjście w inne miejsce aniżeli dotychczas odwiedzane :)
Co by Wam tu wrzuciać... może makaron ze szpinakiem? :) Przepis udostępniam także na FB, gdzie Was serdecznie zapraszam :)
Trudno jakoś specjalnie się rozpisywać. Dania makaronowe w stylu garnek + patelnia, są zazwyczaj bardzo proste :) Zagotowuję wodę na makaron, wrzucam i czekam (wg czasu na opakowaniu lub na oko i ząb ;) ). W drugim naczyniu rozgrzewam oliwę, wrzucam posiekaną cebulkę, czosnek, później orzechy i ziarenka. Użyłam mrożonego szpinaku i suszonych pomidorów bez zalewy. Zieleninkę zabieliłam nieco bieluchem/serkiem wiejskim (tutaj różnie robię). Dodaję także zawsze sosu sojowego, pieprzu ziołowego, imbiru i... tego co mam pod ręką i pasuje mi do smaku :)
A zmieniając nieco kulinarne smaki... Powiem, że przymierzam się do zrobienia gofrów bananowych... Składniki kupione, ale chyba jak nie zrobię wieczorem ciasta, to rano się nie zmobilizuję :p A zdecydowanie pasują mi na śniadanie :)
Zdecydowanie także poćwiczę, wczoraj był cały zmontowany odgórnie set, dzisiaj sama powybieram to i owo :) Ciągle wracam pamięcią do: deska - podskok, split itp. razy kilka ;) Ech, gdybym tylko nie musiała teraz wydać tyle stówek (i to nie na Dzidzie!), z pewnością zapisałabym się na fitness dla kobiet w ciąży. Wiadomo, że to inna forma ćwiczeń, niż wspominana "męczarnia" ;) ale też idzie się całkiem przyśpieszyć oddech, a co najważniejsze - byłaby to dla mnie nowość w ciągu dnia i bodzieć na wyjście w inne miejsce aniżeli dotychczas odwiedzane :)
Co by Wam tu wrzuciać... może makaron ze szpinakiem? :) Przepis udostępniam także na FB, gdzie Was serdecznie zapraszam :)
MAKARON ZE SZPINAKIEM, SUSZONYMI POMIDORAMI I ORZECHAMI: makaron pełnoziarnisty, szpinak (cebula, czosnek, orzechy włoskie, słonecznik, suszone pomidory, zioła, serek Bieluch), oliwa. |
Trudno jakoś specjalnie się rozpisywać. Dania makaronowe w stylu garnek + patelnia, są zazwyczaj bardzo proste :) Zagotowuję wodę na makaron, wrzucam i czekam (wg czasu na opakowaniu lub na oko i ząb ;) ). W drugim naczyniu rozgrzewam oliwę, wrzucam posiekaną cebulkę, czosnek, później orzechy i ziarenka. Użyłam mrożonego szpinaku i suszonych pomidorów bez zalewy. Zieleninkę zabieliłam nieco bieluchem/serkiem wiejskim (tutaj różnie robię). Dodaję także zawsze sosu sojowego, pieprzu ziołowego, imbiru i... tego co mam pod ręką i pasuje mi do smaku :)
A zmieniając nieco kulinarne smaki... Powiem, że przymierzam się do zrobienia gofrów bananowych... Składniki kupione, ale chyba jak nie zrobię wieczorem ciasta, to rano się nie zmobilizuję :p A zdecydowanie pasują mi na śniadanie :)
piątek, 31 października 2014
ŁOSOŚ NA PARZE Z WARZYWAMI + II śniadanie w pracy
Dziś krótko i treściwie: wczorajszy obiad, parę zdjęć II śniadania do pracy...
Dni mijają baardzo szybko, już 32 tydzień będzie dobiegał końca. Weszliśmy sobie niedawno na górę Żar, popływałyśmy, ciągle ćwiczymy i spacerujemy. Bieganie póki co zeszło do minimum - od czasu do czasu bardzo rekreacyjnie, bo już 8 miesiąc! Nie chcę przegiąć :) Ale wiecie co... Ostatnio zaczyna mi się tęsknić za takim mocnym fizycznym resetem, wrócić z treningu i paść z wykończenia ;)
Zapraszam serdecznie na profil FB - tam częściej piszę coś od siebie ciążowego :) Jest Was coraz więcej, co bardzo mnie cieszy :))). Trochę stresów za mną ostatnio i jeszcze ciut przede mną, na szczęście nie jest to związane z rodziną czy Dzidzią (pomijając fakt, że staram się jak mogę zredukować zdenerwowanie). No ale już bez gadania, zdjęcia:
Obiad bardzo szybki w przygotowaniu - w garnuszku do gotowania na parze / parowarze układamy wszystkie składniki, doprawiamy, "pstryk" i gotowe :)
Ziemniaczki (w mundurkach) pokroiłam w grube talarki, obok ułożyłam różyczki kalafiora. Wszystko posypałam majerankiem, pieprzem ziołowym.
Łososia skropiłam nieco sokiem z cytryny. Z przypraw postawiłam na pieprz, bazylię, czarnuszkę i ciut soli :). Surówka kupna, acz smaczna i bardzo pasująca :)
Po 20 minutach łosoś spokojnie był gotowy, więc można dodać go nieco później, jednak ja wszystko trzymałam 30 minut i każdy z elementów smakował dobrze :)
Poniżej wrzucam parę zdjęć z posiłków do pracy. Często korzystałam z chrupiących przekąsek - marchewka i ogórek zielony ;) Jogurt, owoc to podstawa, wymiennie z jakąś grahamką napakowaną samym kolorowym dobrem :P Sięgałam także po sałatki z sezonowych owoców (tutaj zawsze wymieszane z jakimiś ziarenkami, często z kokosem, płatkami pełnoziarnistymi). I tak sobie podjadałam, popijając wszystko świeżo herbatką bez hibiskusa w składzie (w ciąży powinno się uważać na ten jakże popularny składnik) lub czasem wycisnęłam do butelki sok z cytrusów.
Pisałam statnio też o kaszy gryczanej, niestety wszystkie zdjęcia wyszły jakieś zamazane i darowałam sobie wrzucanie ich. Niemniej jednak polecam kombinować z gryczanką, zwłaszcza jak ktoś nie lubi tego specyficznego posmaku :) Zioła, czosnek, dla niektórych masełko są świetne jako dodatki :) Gdy kaszę ugotuję normalnie, później wrzucam ją na patelnię ze zgniecionym czosnkiem i różnymi ziołami. Aromat i smak gwarantowane :)
Dni mijają baardzo szybko, już 32 tydzień będzie dobiegał końca. Weszliśmy sobie niedawno na górę Żar, popływałyśmy, ciągle ćwiczymy i spacerujemy. Bieganie póki co zeszło do minimum - od czasu do czasu bardzo rekreacyjnie, bo już 8 miesiąc! Nie chcę przegiąć :) Ale wiecie co... Ostatnio zaczyna mi się tęsknić za takim mocnym fizycznym resetem, wrócić z treningu i paść z wykończenia ;)
Zapraszam serdecznie na profil FB - tam częściej piszę coś od siebie ciążowego :) Jest Was coraz więcej, co bardzo mnie cieszy :))). Trochę stresów za mną ostatnio i jeszcze ciut przede mną, na szczęście nie jest to związane z rodziną czy Dzidzią (pomijając fakt, że staram się jak mogę zredukować zdenerwowanie). No ale już bez gadania, zdjęcia:
ŁOSOŚ Z WARZYWAMI: łosoś (ponoć stek, chociaż dla mnie to dzwonko :p), sok z cytryny, kalafior, ziemniaki, surówka, przyprawy (czarnuszka, pieprz/pieprz ziołowy, bazylia, majeranek itp.). |
Ziemniaczki (w mundurkach) pokroiłam w grube talarki, obok ułożyłam różyczki kalafiora. Wszystko posypałam majerankiem, pieprzem ziołowym.
Łososia skropiłam nieco sokiem z cytryny. Z przypraw postawiłam na pieprz, bazylię, czarnuszkę i ciut soli :). Surówka kupna, acz smaczna i bardzo pasująca :)
Po 20 minutach łosoś spokojnie był gotowy, więc można dodać go nieco później, jednak ja wszystko trzymałam 30 minut i każdy z elementów smakował dobrze :)
Poniżej wrzucam parę zdjęć z posiłków do pracy. Często korzystałam z chrupiących przekąsek - marchewka i ogórek zielony ;) Jogurt, owoc to podstawa, wymiennie z jakąś grahamką napakowaną samym kolorowym dobrem :P Sięgałam także po sałatki z sezonowych owoców (tutaj zawsze wymieszane z jakimiś ziarenkami, często z kokosem, płatkami pełnoziarnistymi). I tak sobie podjadałam, popijając wszystko świeżo herbatką bez hibiskusa w składzie (w ciąży powinno się uważać na ten jakże popularny składnik) lub czasem wycisnęłam do butelki sok z cytrusów.
Pisałam statnio też o kaszy gryczanej, niestety wszystkie zdjęcia wyszły jakieś zamazane i darowałam sobie wrzucanie ich. Niemniej jednak polecam kombinować z gryczanką, zwłaszcza jak ktoś nie lubi tego specyficznego posmaku :) Zioła, czosnek, dla niektórych masełko są świetne jako dodatki :) Gdy kaszę ugotuję normalnie, później wrzucam ją na patelnię ze zgniecionym czosnkiem i różnymi ziołami. Aromat i smak gwarantowane :)
piątek, 26 września 2014
INDYK W MUSZTARDZIE, KASZA, SURÓWKA
Wózek kupiony, wygrany na warsztatch fotelik samochodowy dziś przyszedł :) Mimo deszczu i ponurych widoków zza oknem, dzidzia zmobilizowała mamę i zrobiła ze mną dziś 44 długości basenu :)
Do męża choroba się dobija :/ Zresztą większość osób w koło smarka i kicha. Miałam jechać do mamy na weekend, a brata też coś chwyciło i bądź tu człowieku mądry... Nie chce z mom Skarbkiem malutkim dołączyc do grona kichaczy... Pozostaje więc jedzeniowe wzmacnianie. Kasze, kapusty kiszone, czosnek, natka z pietruszki, miód, cytrusy, kiwi itp. Nawet mężowi do pracy podrzuciłam dziś zdrową wałówkę, o czym pisałam na FB.
Dzisiejsze danie (gryczana z czosnkiem, imbirem itp, rybka i kapustka) było pyszne, ale jeszcze nie ma go na komputerze, także wrzucam...
Wczorajszy obiadek:
Myślę, że danie bardzo oczywiste i nie muszę zbytnio opisywać jak go robiłam :) Może tylko tyle, że rozbiłam nieco medaliony, przyprawiłam, posmarowałam musztardą (miodowa! moja ulubiona, bardzo trudno mi ją tutaj dostać...) i na patelnię. Kaszę gotowałam jak polecają wskazówki na opakowaniu. A surówka jest po prostu wymieszaniem ww. składników :) Podkreślę tylko, że kapustka jest kiszona a nie kwaszona - tak swoją drogą, kupił ją mój mąż, gdy coś mnie brało swego czasu w ciąży... Taka bez konserwantów z wyższej półki, stwierdził wręczając mi słoik tylko tyle: "dla Ciebie i dzidziusia, na zdrówko" :p
Ciekawą zrobiłam dzisiaj kaszę, ale o tym w następnym poście :) Dzidziuś świarnie kopał, gdy jadłam, więc cieszę się, że mu smakowało.
A teraz popijam wodę z miodem, sokiem z cytryny i imbrem... Mmmm, uwielbiam ten smak!!!
I na zakończenie może wrzucę jeszcze wspomnianą na FB bułeczkę orkiszową, którą zajdłam przed basenem :)
Do męża choroba się dobija :/ Zresztą większość osób w koło smarka i kicha. Miałam jechać do mamy na weekend, a brata też coś chwyciło i bądź tu człowieku mądry... Nie chce z mom Skarbkiem malutkim dołączyc do grona kichaczy... Pozostaje więc jedzeniowe wzmacnianie. Kasze, kapusty kiszone, czosnek, natka z pietruszki, miód, cytrusy, kiwi itp. Nawet mężowi do pracy podrzuciłam dziś zdrową wałówkę, o czym pisałam na FB.
Dzisiejsze danie (gryczana z czosnkiem, imbirem itp, rybka i kapustka) było pyszne, ale jeszcze nie ma go na komputerze, także wrzucam...
Wczorajszy obiadek:
Myślę, że danie bardzo oczywiste i nie muszę zbytnio opisywać jak go robiłam :) Może tylko tyle, że rozbiłam nieco medaliony, przyprawiłam, posmarowałam musztardą (miodowa! moja ulubiona, bardzo trudno mi ją tutaj dostać...) i na patelnię. Kaszę gotowałam jak polecają wskazówki na opakowaniu. A surówka jest po prostu wymieszaniem ww. składników :) Podkreślę tylko, że kapustka jest kiszona a nie kwaszona - tak swoją drogą, kupił ją mój mąż, gdy coś mnie brało swego czasu w ciąży... Taka bez konserwantów z wyższej półki, stwierdził wręczając mi słoik tylko tyle: "dla Ciebie i dzidziusia, na zdrówko" :p
Ciekawą zrobiłam dzisiaj kaszę, ale o tym w następnym poście :) Dzidziuś świarnie kopał, gdy jadłam, więc cieszę się, że mu smakowało.
A teraz popijam wodę z miodem, sokiem z cytryny i imbrem... Mmmm, uwielbiam ten smak!!!
I na zakończenie może wrzucę jeszcze wspomnianą na FB bułeczkę orkiszową, którą zajdłam przed basenem :)
wtorek, 23 września 2014
SZNYCELKI Z INDYKA I WARZYW Z JAGLANKĄ
Kto śledzi FB, ten wie co "mamusiowego" u mnie :) A kontynuując jeden z punktów dnia dzisiejszego, muszę się pochwalić że tooooona papierów już posegregowana, potargana, dana do spalenia teściowej :p i... I już tylko naszła mnie nowa myśl - jak ułożyć wyciągnięte teczki tak, aby zrobić dwie wolne półki zamiast planowanej jednej! O, to się nazywa ambicja, ale obawiam się, że dużo z tego nie wyniknie :p
W międzyczasie zarzucam, niedawno wspomniane na FB sznycelki/kotleciki z indyka i warzyw :) Chociaż dzisiaj zjadłam leczo - jej, jestem fanką tych kolorowych widoków. Obraz wymieszanych w jednym garnku barw żółci, zieleni i czerwieni... Jest taką przyjemną chwilą :)
Mam nadzieję, że niczego nie pominęłam :) Robiłam to danie jakiś czas temu, nie trzymając się sztywno jakiegoś przepisu. Także i na Waszą improwizację liczę :)
Podsmażyłam cebulkę, czosnek ze startą na grubo marchewką, dosypałam sporą ilość posiekanej natki z pietruszki. Gdy wszystko nabrało ładnego koloru i nieco ostygło, wymieszałam w misce ze zmielonym indykiem. Można dodać jeszcze cukinię lub siemię lniane :) Wszystko ładnie się łączyło, więc pozostało tylko uformować ładne sznycelki i podsmażyć je na oliwie na małym ogniu, dodając w międzyczasie grzybki (jakie? przyznaję, że nie wiem... ale żyję! Nie pamiętam, jakie wtedy dostałam).
W osobnym garnuszku zabieramy się za jaglankę :) Tradycyjne gotuję kaszę 10 min 1:2 (kasza do wody) na ogniu i kolejne 10min. trzymam pod przykryciem. Tym razem dodałam trochę kurkumy i bazylii. Kiedy kasza pyrkała sobie wdzięcznie na małym ogniu, pokroiłam w kostkę pomidory, które zmieszałam z kawałkami mozzarelli i zieloną pietruszką. Finalnie zmieszałam ugotowaną już kaszę z kolorowymi dodatkami.
A na deser jak zwykle warstwowa inspiracja... jagodowo-twarogowo-płatkowo-bakaliowa z dodatkiem czekolady, było pysznie ;)
P.S. Czekam na tego kuriera i czekam i chyba skończy się na tym, że jeszcze sobie pobiegam, chociaż pewno wtedy zachce mu się przyjść!
W międzyczasie zarzucam, niedawno wspomniane na FB sznycelki/kotleciki z indyka i warzyw :) Chociaż dzisiaj zjadłam leczo - jej, jestem fanką tych kolorowych widoków. Obraz wymieszanych w jednym garnku barw żółci, zieleni i czerwieni... Jest taką przyjemną chwilą :)
SZNYCELKI Z INDYKA I WARZYW Z JAGLANKĄ: pierś z indyka (zmieliłam), marchewka, pietruszka zielona, cebulka i czosnek, grzybki, kasza jaglana, pomidor, lekka mozzarella. Oliwa, zioła. |
Podsmażyłam cebulkę, czosnek ze startą na grubo marchewką, dosypałam sporą ilość posiekanej natki z pietruszki. Gdy wszystko nabrało ładnego koloru i nieco ostygło, wymieszałam w misce ze zmielonym indykiem. Można dodać jeszcze cukinię lub siemię lniane :) Wszystko ładnie się łączyło, więc pozostało tylko uformować ładne sznycelki i podsmażyć je na oliwie na małym ogniu, dodając w międzyczasie grzybki (jakie? przyznaję, że nie wiem... ale żyję! Nie pamiętam, jakie wtedy dostałam).
W osobnym garnuszku zabieramy się za jaglankę :) Tradycyjne gotuję kaszę 10 min 1:2 (kasza do wody) na ogniu i kolejne 10min. trzymam pod przykryciem. Tym razem dodałam trochę kurkumy i bazylii. Kiedy kasza pyrkała sobie wdzięcznie na małym ogniu, pokroiłam w kostkę pomidory, które zmieszałam z kawałkami mozzarelli i zieloną pietruszką. Finalnie zmieszałam ugotowaną już kaszę z kolorowymi dodatkami.
A na deser jak zwykle warstwowa inspiracja... jagodowo-twarogowo-płatkowo-bakaliowa z dodatkiem czekolady, było pysznie ;)
P.S. Czekam na tego kuriera i czekam i chyba skończy się na tym, że jeszcze sobie pobiegam, chociaż pewno wtedy zachce mu się przyjść!
poniedziałek, 15 września 2014
Owsianka, spacer, plan dnia :)
W końcu!
Udało się zrzucić zdjęcia z aparatu :) Teraz na szybko wrzucam śniadanie i... uciekam na poranny spacer, jest jeszcze mgła i lekki chłodek - czyli coś co uwielbiam najbardziej :))
W planie dnia:
- dalsza selekcja "potrzebne / do kosza" rzeczy z 5 lat studiów. W celu zrobienia miejsca w szafce dla Małej :)
- podglądanie dzidzi (czyli usg) ;)
- oglądanie wózka (mały bagażnik jest dla nas dużym wyzwaniem, ale znaleźliśmy odpowiedni dla nas model i to taki, którego wcześniej nie obstawialiśmy: lekki, mocno się składa i zwrotny).
- zrobienie pracy na piątek :p
A teraz aby nie tracić pogodowego klimatu, życzę smacznego i uciekam :) Z pewnością jeszcze dziś poćwiczę, nie ma że dużo chodziłam i dziś też będę i nogi zmęczone! Wymówki do kosza ;)
Udało się zrzucić zdjęcia z aparatu :) Teraz na szybko wrzucam śniadanie i... uciekam na poranny spacer, jest jeszcze mgła i lekki chłodek - czyli coś co uwielbiam najbardziej :))
W planie dnia:
- dalsza selekcja "potrzebne / do kosza" rzeczy z 5 lat studiów. W celu zrobienia miejsca w szafce dla Małej :)
- podglądanie dzidzi (czyli usg) ;)
- oglądanie wózka (mały bagażnik jest dla nas dużym wyzwaniem, ale znaleźliśmy odpowiedni dla nas model i to taki, którego wcześniej nie obstawialiśmy: lekki, mocno się składa i zwrotny).
- zrobienie pracy na piątek :p
A teraz aby nie tracić pogodowego klimatu, życzę smacznego i uciekam :) Z pewnością jeszcze dziś poćwiczę, nie ma że dużo chodziłam i dziś też będę i nogi zmęczone! Wymówki do kosza ;)
Zdjęcie przed zmieszaniem warstw :p |
niedziela, 17 sierpnia 2014
MALINOWA OWSIANKA
Troszkę ciężki tydzień przede mną, a wczoraj chyba troszkę mnie przewiało w jednym miejscu... Ale ostro popijam domowe soki z malin, dodaję imbiru tu i tak oraz miodu. Mam nadzieję, że wczorajsze osłabienie "poprzeciągowe" pójdzie precz.
Niemniej jednak wcześniej w niedzielny poranek pobiegaliśmy z mężem po parku, mi wyszło 43 minutki :) Bałam się, że słońce już nieco duże wyszło i będzie zbyt ciepło, ale jednak obecne słoneczko jest już lżejsze niż to lipcowe :) Uff, wolę chłodniejsze poranki :)
Skoro ostatnio tak tu malinowo, to wrzucam jeszcze jedno zdjęcie z tej działki :)
Niemniej jednak wcześniej w niedzielny poranek pobiegaliśmy z mężem po parku, mi wyszło 43 minutki :) Bałam się, że słońce już nieco duże wyszło i będzie zbyt ciepło, ale jednak obecne słoneczko jest już lżejsze niż to lipcowe :) Uff, wolę chłodniejsze poranki :)
Skoro ostatnio tak tu malinowo, to wrzucam jeszcze jedno zdjęcie z tej działki :)
OWSIANKA Z MALINAMI: płatki owsiane zalane ciepłą wodą (aby namiękły), jogurt, słonecznik, siemię lniane, duużo malin :) |
piątek, 15 sierpnia 2014
ROGALE Z TWAROGIEM, MALINAMI - na słodko z miodem.
Poranne, leniwe, pyszne śniadanie w łóżku w wolny dzień...
Zainspirowane zbyt dużą ilością malin w lodówce (ach, ten ogródek teściowej ;)), które jednakże długo stać nie mogą.
Mąż zobowiązał się, że jutro to on przygotuje coś dobrego (tylko dlaczego ja tak wcześnie wstaję :p?)
Mmm :)
Kusiła tylko myśl, jakby to smakowało na ciepło :) Dawno nie jadłam takiego dobrego i lenwego śniadanka^^
Zainspirowane zbyt dużą ilością malin w lodówce (ach, ten ogródek teściowej ;)), które jednakże długo stać nie mogą.
Mąż zobowiązał się, że jutro to on przygotuje coś dobrego (tylko dlaczego ja tak wcześnie wstaję :p?)
Mmm :)
Kusiła tylko myśl, jakby to smakowało na ciepło :) Dawno nie jadłam takiego dobrego i lenwego śniadanka^^
sobota, 9 sierpnia 2014
Pobiegowa grahamka i pracownicze II śniadanie :)
Jest sukces...!
Mimo stu powodów z cyklu "dlaczego warto wrócić do łóżka i jeszcze pospać", udało mi się wyjść pobiegać :) Chłodny wiatr i delikatne jeszcze słońce o siódmej były wymarzoną pogodą dla pędzącej ciężarówki :p O dziwo nagle przestała mie boleć głowa, senność odeszła, a nogi wcale takie ciężkie nie były, hmmm...
Powitałam dzień inką i owsianką, po biegu gruszka i mało fotogeniczna grahamka z jajkiem :)
Otóż i ona:
Jako, że zjadłam konkretne śniadanie, to pobiegowo jedno jajko starczyło. Zwłaszcza, że wcześniej, tuż po przyjściu z treningu była gruszka i nieco podgryzioych płatków z dodatkiem jogurtu, do godziny powyższa grahamka, a później jabłko.
Poniżej mała wałówka do pracy :) Na śniadanie dzieci miały kanapki z pyszną pastą warzywno-bieluchową, z przykrością jednak stwierdzam, że od jakiegoś czasu dobrze wyczułam "delmę" zamiast masła... Nie wiem dlaczego dzieci muszą codziennie jeść margarynę niskich lotów zamist masła, kiedy to drugie do rozwoju jest im potrzebne :( Dlatego też sama częstuję się przeważnie jakąś małą kanapeczką jak czuję głód, a zabieram ze sobą np. takie poniższe II śniadanie:
Było przepyszne! Niemniej jednak delmę zrekompensowała sałatka grecka na podwieczorku w ramach kuchcikowa :) Wek z oliwą z oliwek do sałatki także niczego sobie :>
Dziś wyruszam do Wodzisławia Śląskiego w wyczekiwane odwiedziny studenckiej znajomości :)) Łiii!
Mimo stu powodów z cyklu "dlaczego warto wrócić do łóżka i jeszcze pospać", udało mi się wyjść pobiegać :) Chłodny wiatr i delikatne jeszcze słońce o siódmej były wymarzoną pogodą dla pędzącej ciężarówki :p O dziwo nagle przestała mie boleć głowa, senność odeszła, a nogi wcale takie ciężkie nie były, hmmm...
Powitałam dzień inką i owsianką, po biegu gruszka i mało fotogeniczna grahamka z jajkiem :)
Otóż i ona:
Jako, że zjadłam konkretne śniadanie, to pobiegowo jedno jajko starczyło. Zwłaszcza, że wcześniej, tuż po przyjściu z treningu była gruszka i nieco podgryzioych płatków z dodatkiem jogurtu, do godziny powyższa grahamka, a później jabłko.
Poniżej mała wałówka do pracy :) Na śniadanie dzieci miały kanapki z pyszną pastą warzywno-bieluchową, z przykrością jednak stwierdzam, że od jakiegoś czasu dobrze wyczułam "delmę" zamiast masła... Nie wiem dlaczego dzieci muszą codziennie jeść margarynę niskich lotów zamist masła, kiedy to drugie do rozwoju jest im potrzebne :( Dlatego też sama częstuję się przeważnie jakąś małą kanapeczką jak czuję głód, a zabieram ze sobą np. takie poniższe II śniadanie:
PŁATKI PEŁNOZIARNISTE Z GRUSZKĄ: płatki ryżowe pełnoziarniste, gruszka, daktyl, cynamon, kokos, jogurt naturalny, jabłko. |
Było przepyszne! Niemniej jednak delmę zrekompensowała sałatka grecka na podwieczorku w ramach kuchcikowa :) Wek z oliwą z oliwek do sałatki także niczego sobie :>
Dziś wyruszam do Wodzisławia Śląskiego w wyczekiwane odwiedziny studenckiej znajomości :)) Łiii!
środa, 6 sierpnia 2014
Kiełbaski z jajecznicą, koktajl czereśniowy. Ćwiczenia
Wczoraj udało mi się wieczorkiem pobiegać, a dzień w pracy był bardzo przyjemny (pogoda w końcu dopisała i nie padało!). Zdecydowanie udany czas :)
To co, dziś poranna gimnastyka ;)?
Spałaszowałam już owsiankę z gruszką, więc pora nieco się rozruszać. Do pracy zabieram serek wiejski z płatkami, aby podczas śniadania z dziećmi uzupełnić nieco straty w organiźmie. Czasowo wyrobię się w potreningowym posiłku. Kończe ćwiczenia i lecę na autobus.
Pisałam ostatnio o zestawie ćwiczeń Angeliki Pióro. Jest ich całkiem sporo, chciałabym podrzucić to, co robiłam ostatnio. Nie wiem czy nie robiłam 4 części, ale jestem w stanie przypomnieć sobie tylko trzy:
Na rozgrzewkę
Część I środkowa grzbiet
Część II środkowa nogi, ciało
Parę serii na brzuch "wyciętych" z jej innych ćwiczeń.
A na zakończenie było rozciąganie.
Dziś może brak czasu na szukanie i wybieranie, więc biorę gotowy zestaw nr 25.
Podrzucam jedną z propozycji śniadań :)
Już wiele razy pisałam, że uwielbiam te pachnące śniadanka po powrocie z targu :)
Miłego dnia!
To co, dziś poranna gimnastyka ;)?
Spałaszowałam już owsiankę z gruszką, więc pora nieco się rozruszać. Do pracy zabieram serek wiejski z płatkami, aby podczas śniadania z dziećmi uzupełnić nieco straty w organiźmie. Czasowo wyrobię się w potreningowym posiłku. Kończe ćwiczenia i lecę na autobus.
Pisałam ostatnio o zestawie ćwiczeń Angeliki Pióro. Jest ich całkiem sporo, chciałabym podrzucić to, co robiłam ostatnio. Nie wiem czy nie robiłam 4 części, ale jestem w stanie przypomnieć sobie tylko trzy:
Na rozgrzewkę
Część I środkowa grzbiet
Część II środkowa nogi, ciało
Parę serii na brzuch "wyciętych" z jej innych ćwiczeń.
A na zakończenie było rozciąganie.
Dziś może brak czasu na szukanie i wybieranie, więc biorę gotowy zestaw nr 25.
Podrzucam jedną z propozycji śniadań :)
Już wiele razy pisałam, że uwielbiam te pachnące śniadanka po powrocie z targu :)
Miłego dnia!
wtorek, 5 sierpnia 2014
ARONIOWA OWSIANKA
Bardzo mi się wczoraj dłużyło w pracy... mam szczerą nadzieję, że pogoda w końcu pozwoli nam na wyjazd i zabawy w ogóródku, mimo ciemnych chmur z rana. Jak dzieci jeszcze dzień będą siedzieć w zamknięciu, to wraz z nimi nabawię się adhd ;) Bo wczoraj już nie wiedziały co z sobą zrobić i... i wcale im się nie dziwię!
Gdyby to ode mnie zależało, każdy by musiał mieć parę gumiaków i puf do ogrodu :)
Śniadaniowo:
*wygląda jak kapusta czerwona, nie? Ale to nie ona :)
Gdyby to ode mnie zależało, każdy by musiał mieć parę gumiaków i puf do ogrodu :)
Śniadaniowo:
*wygląda jak kapusta czerwona, nie? Ale to nie ona :)
poniedziałek, 4 sierpnia 2014
Sałatka z tofu, fetą i suszonymi pomidorami.
Po długiej przerwie witam ponownie... być może zmieniając nieco profil bloga. A raczej przedstawiając go w wersji light - ale w zupełnie innym znaczeniu tego słowa :)
Jestem po nadmorskich wakacjach.
Jestem także do końca sierpnia wychowawczynią grupy przedszkolnej.
Jestem także dwupakiem :) od jakiś 19/20 tygodni!
I to właśnie ten ostatni punkt zaważył na wadze light... Chociaż lekarz (już trochę mnie znając) był w stanie zezwolić na Rysy :p to jednak ze sportem trzeba teraz nieco inaczej i nieco lżej. Ale z pewnością z niego nie rezygnować!
Może uda mi się zainspirować jakieś kobiety w ciąży do dbania o siebie zarówno na talerzu jak i na duchu i ciele :)
Za mną bieganie po plaży (mogę dalej trenować ale po 5km), czego w Bielsku będzie mi brak ;) Ale cóż, trzeba się zadowalać tym co się ma :p
Ćwiczę także zestawy dla kobiet w ciąży - postaram się wrzucać co jakiś czas numery wykonanych ćwiczeń. Korzystam z nagrań na y.tube Angeliki Pióro i bardzo je polecam!
Czasem gdy więcej kasy w portfelu chadzam na basen.
A przede wszystkim chodzę, spaceruję i wędruję :)
Ostatnio dzidzia popływała ze mną kajakiem i weszła na Błatnią i Babią Górę.
Czymś co mnie najbardziej dołuje to praca... ale w znaczeniu, że tyle godzin trzeba siedzieć w niej, więc z ruchem było u mnie gorzej przez jakiś czas. Ale wzięłam się za siebie. Potrafię wstać przed pracą i pobiegać, a po niej wieczorową porą poćwiczyć. I szczerze, samopoczucie poprawiło się w mgnieniu oka, bo gdy sądziłam, że brak mi czasu na to co kocham, to byłam jak zombie :p
Posiłki też nieco inaczej wyglądają, bo (nie)stety póki co o 12 czeka mnie zawsze obiad przedszkolny, który jest ekhm... czasem lepszy, czasem gorszy :p Ale zamiast smażonych rzeczy jem wtedy zupę i surówkę, tworząc lekki lunch. I już się przyzwyczaiłam, że domowy obiad z 16 spada na 17godzinkę. Przeważnie jest lekki. Kolacja też nieco później przez to, ale dzieki temu (jako mała ciężarówka) jestem mniej głodna idąc spać.
No ale cóż, wychodzę do pracy, więc wrzucam szybko wczorajszą kolację. Zdjęcie nieco zamazane, ale aparat po wakacjach wykazał "pełną kartę" po jednym zdjęciu ;)
Zapraszam na nowo na FB!
Dodam tylko, że sałata, zielona cebulka, ogórki z ogrodu mamy męża :))
Śniadanko wrzucę później :)
Jestem po nadmorskich wakacjach.
Jestem także do końca sierpnia wychowawczynią grupy przedszkolnej.
Jestem także dwupakiem :) od jakiś 19/20 tygodni!
I to właśnie ten ostatni punkt zaważył na wadze light... Chociaż lekarz (już trochę mnie znając) był w stanie zezwolić na Rysy :p to jednak ze sportem trzeba teraz nieco inaczej i nieco lżej. Ale z pewnością z niego nie rezygnować!
Może uda mi się zainspirować jakieś kobiety w ciąży do dbania o siebie zarówno na talerzu jak i na duchu i ciele :)
Za mną bieganie po plaży (mogę dalej trenować ale po 5km), czego w Bielsku będzie mi brak ;) Ale cóż, trzeba się zadowalać tym co się ma :p
Ćwiczę także zestawy dla kobiet w ciąży - postaram się wrzucać co jakiś czas numery wykonanych ćwiczeń. Korzystam z nagrań na y.tube Angeliki Pióro i bardzo je polecam!
Czasem gdy więcej kasy w portfelu chadzam na basen.
A przede wszystkim chodzę, spaceruję i wędruję :)
Ostatnio dzidzia popływała ze mną kajakiem i weszła na Błatnią i Babią Górę.
Czymś co mnie najbardziej dołuje to praca... ale w znaczeniu, że tyle godzin trzeba siedzieć w niej, więc z ruchem było u mnie gorzej przez jakiś czas. Ale wzięłam się za siebie. Potrafię wstać przed pracą i pobiegać, a po niej wieczorową porą poćwiczyć. I szczerze, samopoczucie poprawiło się w mgnieniu oka, bo gdy sądziłam, że brak mi czasu na to co kocham, to byłam jak zombie :p
Posiłki też nieco inaczej wyglądają, bo (nie)stety póki co o 12 czeka mnie zawsze obiad przedszkolny, który jest ekhm... czasem lepszy, czasem gorszy :p Ale zamiast smażonych rzeczy jem wtedy zupę i surówkę, tworząc lekki lunch. I już się przyzwyczaiłam, że domowy obiad z 16 spada na 17godzinkę. Przeważnie jest lekki. Kolacja też nieco później przez to, ale dzieki temu (jako mała ciężarówka) jestem mniej głodna idąc spać.
No ale cóż, wychodzę do pracy, więc wrzucam szybko wczorajszą kolację. Zdjęcie nieco zamazane, ale aparat po wakacjach wykazał "pełną kartę" po jednym zdjęciu ;)
Zapraszam na nowo na FB!
Dodam tylko, że sałata, zielona cebulka, ogórki z ogrodu mamy męża :))
Śniadanko wrzucę później :)
czwartek, 8 maja 2014
MAKARON RYŻOWY Z MIESZANKĄ CHIŃSKĄ I KURCZAKIEM
Ostatni zaległy post :) Ale bardzo pyszny, taki, który chodzi za człowiekiem parę dni ;)
Rozpoczęłam prawko, codziennie mam (poza studiami, pracą mgr, zaliczeniami i zbliżającą się sesją i czymś innym o czym powiem Wam późnie ;) ) 3h wykłady. Więc w zasadzie od razu po zajęciach kieruję się do strefy strachu :p Nigdy mnie nie ciągnęło do tych wszystkich przepisów, w aucie wiem tylko gdzie trzeba wsadzić kluczyk i gdzie jest kierownica... No ale dużo ludzi mi mówiło, że też byli kompletnie zieloni na początku, więc może jakoś dam radę.
Za mną także szereg wyjazdów, w tym pozdrawiam gorącą Dorotkę, Marka i Kasię, jeżeli tutaj jeszcze zajrzą :)) Dziękuję za miłą i smaczną majówkę!
No ale do dzieła, ostatni przepis na dziś w azjatyckim klimacie:
Zapraszam na profil FB!
Kurczak, warzywa i makaron. Trzy rzeczy a cieszą ;) Kurczaka pokroiłam w paski i obtoczyłam w kurkumie z carry, podsmażyłam na oliwie. Dodałam warzywa, sos sojowy, paprykę w proszku i zioła, na które miałam ochotę ;) Zawsze tutaj improwizuję i dodaję po truchu różnych, tym razem chyba zioła prowansalskie, majeranek? Makaron ryżowy robimy wg przepisu na opakowaniu (zalewamy gorącą wodą, trzymamy parę minut i gotujemy kolejne parę minut - można robić na bulionie, jakimś sosie, do wody dodać zioła itp. Nabiera on smak wg tego czym go przyprawimy)
Rozpoczęłam prawko, codziennie mam (poza studiami, pracą mgr, zaliczeniami i zbliżającą się sesją i czymś innym o czym powiem Wam późnie ;) ) 3h wykłady. Więc w zasadzie od razu po zajęciach kieruję się do strefy strachu :p Nigdy mnie nie ciągnęło do tych wszystkich przepisów, w aucie wiem tylko gdzie trzeba wsadzić kluczyk i gdzie jest kierownica... No ale dużo ludzi mi mówiło, że też byli kompletnie zieloni na początku, więc może jakoś dam radę.
Za mną także szereg wyjazdów, w tym pozdrawiam gorącą Dorotkę, Marka i Kasię, jeżeli tutaj jeszcze zajrzą :)) Dziękuję za miłą i smaczną majówkę!
No ale do dzieła, ostatni przepis na dziś w azjatyckim klimacie:
Zapraszam na profil FB!
MAKARON RYŻOWY Z MIESZANKĄ CHIŃSKĄ I KURCZAKIEM: mieszanka chińska, kurczak, makaron ryżowy. Curry/curkuma, papryka w proszku, sos sojowy, pieprz ziołowy, zioła |
Kurczak, warzywa i makaron. Trzy rzeczy a cieszą ;) Kurczaka pokroiłam w paski i obtoczyłam w kurkumie z carry, podsmażyłam na oliwie. Dodałam warzywa, sos sojowy, paprykę w proszku i zioła, na które miałam ochotę ;) Zawsze tutaj improwizuję i dodaję po truchu różnych, tym razem chyba zioła prowansalskie, majeranek? Makaron ryżowy robimy wg przepisu na opakowaniu (zalewamy gorącą wodą, trzymamy parę minut i gotujemy kolejne parę minut - można robić na bulionie, jakimś sosie, do wody dodać zioła itp. Nabiera on smak wg tego czym go przyprawimy)
MIESZANKA CHIŃSKA Z SERKIEM
SOCZEWICA W POMIDORACH I CUKINIĄ W DWÓCH ODSŁONACH.
Standardowe danie jednogarnkowe :) posmarzamy czosnek, cebulę, cukinię i inne warzywa razem na niewielkiej ilości oliwy, dolewamy wody i dusimy przez parę minut. Dodajemy pomidory i gdy wszystko zacznie lekko bulgotać wsypujemy opłukaną czerwoną soczewicę. Wszystk razem trzymamy na ogniu tak aby przeszło smakiem a soczewica była miękka ale nie rozgotowana, mieszamy aby się nie przypaliło. Podane z bagietką.
DANIE II) SOCZEWICA Z DODATKAMI: powyższe danie wzbogacone o podduszone pieczarki oraz kaszę jaglaną. |
ŁOSOŚ NA PARZE Z SELEREM (na winie)
Danie kolorystycznie może zbyt jednolite, ale łosoś, kasza jaglana i kalafior to trzy rzeczy, które uwiebiam :)
Gotowanie: zalewamy kaszę gorącą wodą i gotujemy na małym ognie 10 min, następnie gasimy ogień i zostawiamy pod przykrywką na kolejne 10 min.
środa, 7 maja 2014
ala LECZO
ala LECZO: dobrej jakości parówki, pomidory i/lub puszka z pomidorami, papryka, kukurydza, fasolka, cebula, czosnek, zielona cebulka, serek capri. Oliwa, woda |
Na łyżkę oliwy wrzucamy rozgnieciony czosnek, następnie podsmażamy cebulkę i pokrojone parówki, dorzucamy paprykę. Po chwili zalewamy całość pomidorami z puszki/dodajemy świeże. Gdy zacznie bulgotać wrzucamy kukurydzę i fasolkę czerwoną (uprzednio dobrze opłukane), przyprawiamy (papryka, pieprz, sos sojowy, zioła wg uznania). Gdy potrawa jest prawie gotowa posypujemy zieloną cebulką i serem capri.
ŚLEDŹ I WARZYWKA
KOTLECIKI rybne Z SAŁATKĄ szpinakową
sobota, 26 kwietnia 2014
FASZEROWANA PAPRYKA z tofu, soczewicą i warzywami
Jeszcze zanim wyjedziemy, wrzucam szybko jedzonko :)
Miałam 2 cukinie i 1 bakłażana, myślę, że farszem spokojnie można wypełnić 4 papryki średnie.
Cukinie, bakłażana pokroiłam w półtalarki, wrzuciłam na patelnie i podsmażyłam na łyżce oliwy z wodą, później dolałam wody i przykryłam aby się poddusiło. Następnie pokroiłam w kostkę tofu, dorzuciłam, doprawiłam, wymieszałam, potrzymałam razem przez chwilę.
Można to robić od razu w garnku, mnie na patelni się nie zmieściło, więc właśnie w czasie, kiedy dodałam pomidory w puszce przełożyłam wszystko do większego naczynia i wymieszałam, gdy sos się zagrzał (jak jest zbyt mało można dolać wody lub dodać drugą puszkę lub użyć przecieru) wrzuciłam soczewicę czerwoną i wszystko razem dusiłam do względnej miękkości soczewicy (aby się nie rozpadła).
Z papryk wykroiłam gniazdo nasienne, później je nafaszerowałam i do nagrzanego piekarnika ok 180st wsadziłam całość na jakieś 30-40minut (trzeba patrzeć na skórkę papryki).
Śmiało można połączyć to z serem, genialnie smakuje z mięskiem (jest przepis na stronie), ale zważywszy na piątek i wyjazd, zrobiłam czyszczenie lodówki i m.in tofu wołało aby już go zjeść, bo data się zbliża do końca ;) Dla miłośników serka koziego, sądzę, że byłby to dobry dodatek. Kiedyś zrobiłam naleśniki z serkiem kozim, cukinią i jak nie przepadam za smakiem tego sera, wyszło smaczne.
Zapraszan na profil FB i...
...uciekam, papa!
FASZEROWANA PAPRYKA: 2 papryki czerwone, cukinie, bakłażan, tofu, czerwona soczewica, przyprawy (u mnie sos sojowy, czarnuszka, tymianek, bazylia, kurkuma, rozmaryn itp.), puszka z pomidorami, oliwa. |
Miałam 2 cukinie i 1 bakłażana, myślę, że farszem spokojnie można wypełnić 4 papryki średnie.
Cukinie, bakłażana pokroiłam w półtalarki, wrzuciłam na patelnie i podsmażyłam na łyżce oliwy z wodą, później dolałam wody i przykryłam aby się poddusiło. Następnie pokroiłam w kostkę tofu, dorzuciłam, doprawiłam, wymieszałam, potrzymałam razem przez chwilę.
Można to robić od razu w garnku, mnie na patelni się nie zmieściło, więc właśnie w czasie, kiedy dodałam pomidory w puszce przełożyłam wszystko do większego naczynia i wymieszałam, gdy sos się zagrzał (jak jest zbyt mało można dolać wody lub dodać drugą puszkę lub użyć przecieru) wrzuciłam soczewicę czerwoną i wszystko razem dusiłam do względnej miękkości soczewicy (aby się nie rozpadła).
Z papryk wykroiłam gniazdo nasienne, później je nafaszerowałam i do nagrzanego piekarnika ok 180st wsadziłam całość na jakieś 30-40minut (trzeba patrzeć na skórkę papryki).
Śmiało można połączyć to z serem, genialnie smakuje z mięskiem (jest przepis na stronie), ale zważywszy na piątek i wyjazd, zrobiłam czyszczenie lodówki i m.in tofu wołało aby już go zjeść, bo data się zbliża do końca ;) Dla miłośników serka koziego, sądzę, że byłby to dobry dodatek. Kiedyś zrobiłam naleśniki z serkiem kozim, cukinią i jak nie przepadam za smakiem tego sera, wyszło smaczne.
Zapraszan na profil FB i...
...uciekam, papa!
wtorek, 22 kwietnia 2014
ciasto marchewkowe i świąteczny stół :)
I jak tam po świętach ;)?
Wczoraj - w poniedziałek powielkanocny - o 23, gdy właśnie zasnęłam, mąż obudził mnie małą ilością wody z butelki, mówiąc, że jeszcze jest poniedziałek :p Na początku nie chwyciłam o co chodzi i byłam zła, ale gdy wstałam przy okazji do toalety to mnie olśniło i chciało mi się z tego śmiać ;)
Zastanawiam się co tu wrzucić, może zacznę od standardowego świątecznego stołu i ukochanego przez wszystkich (a zwłaszcza meża) ciasta marchewkowego :)
Na Śniadanie Wielkanocne pojechaliśmy do Krakowa (do babci, gdzie przyjechała też moja najbliższa rodzinka i ciocia na chwilkę wróciła z Hiszpanii - jeej, owoce prosto z hiszpańskiego targu smakują wybornie!). Na obiad wróciliśmy do Bielska do teściowej.
Taka mała fotka jedzonka :) Z innych zagranicznych klimatów, było nam dane spróbować jeszcze hiszpańskiej szynki, która jest "surowa" ;) A tak konkretniej to wędzona. W strukturze przypomina troszkę cienko pokrojonego sałatkowego łososia, jest jakby ciągnąca się i zupełnie nie przypomina w strukturze typowej szynki ;) Ale smakuje ciekawie...
A teraz już do konkretów. Na pierwszy ogień zarzucam zdjęcie ostatnich dwóch kawałków ciasta marchewkowego, które zrobiłam :) Przepis pochodzi z mojej ulubionej słodkiej strony. Zapewne wielu z Was tam zagląda :)
Ja zrobiłam minimalne zmiany zastępując mąkę pełnoziarnistą i część cukru zmiksowanymi figami i daktylami. Zupełnie inną zrobiłam natomiast masę :)
Zapraszam też na FB!
Ciasto w środku po upieczeniu, a w miesce obok masa kokosowa - żelatynę wcześniej rozpuszczamy w odrobinie wody, serki miksujemy z bakaliami, dodajemy kokos i lekko możemy ponownie zmiksować. Masę wsadziłam do lodówki, a gdy zaczęła mieć gęstą konsystencję przełożyłam nią blaty i posmarowałam wierzch.
Uprzednio udekorowałam górę orzechami włoskimi, tym razem zapomniałam i wszystkie poszły do ciasta ;) Więc posypałam wierzch kokosem i kakao.
Przepis znajdziecie na podlinkowanej powyżej stronie, robiłam identycznie. Jedyną różnicą są pogrubione składniki, które minimalnie zastąpiłam. No i nawet gdybym niewiadomo jak chciała, to nie mogę Wam pokazać innego zdjęcia, gdyż to jedyne uratowane kawałki ciasta ;)
Post wędruje na FB.
Co jeszcze zrobiłam?
Mazurka z kaszą jaglaną, muffinki razowe z otrębami i z pozostałości ciast, które nie zmieściły się do foremki "coś" co nada mi się w przyszłości na blaty ;) Utarłam chrzan z jajkiem i jogurtem i wiem, że za rok chrzan zrobię od podstaw sama :) Upiekliśm też najpyszniejszy jak do tej pory chlebek i zafarbowaliśmy jajka :) I gdyby nie mąż nigdy bym się z tym wszytkim nie wyrobiła, bo pracowaliśmy wspólnie w kuchni od sobotniego poranku :)
Wczoraj - w poniedziałek powielkanocny - o 23, gdy właśnie zasnęłam, mąż obudził mnie małą ilością wody z butelki, mówiąc, że jeszcze jest poniedziałek :p Na początku nie chwyciłam o co chodzi i byłam zła, ale gdy wstałam przy okazji do toalety to mnie olśniło i chciało mi się z tego śmiać ;)
Zastanawiam się co tu wrzucić, może zacznę od standardowego świątecznego stołu i ukochanego przez wszystkich (a zwłaszcza meża) ciasta marchewkowego :)
W tym roku w koszyczku znalazło się chyba wszystko co trzeba :) W ubiegłe święta ksiądz wymieniał zawartość święconki i zdziwiło mnie, że mówił o pieprzu i serze. U nas zawsze była tylko sól, ale faktycznie pasuje dać i pieprz, niemniej jednak ser mocno mnie zdziwił... Poczytałam na paru stronach i faktycznie jest on "na liście", więc upchaliśmy kawałek ;)
Na Śniadanie Wielkanocne pojechaliśmy do Krakowa (do babci, gdzie przyjechała też moja najbliższa rodzinka i ciocia na chwilkę wróciła z Hiszpanii - jeej, owoce prosto z hiszpańskiego targu smakują wybornie!). Na obiad wróciliśmy do Bielska do teściowej.
Taka mała fotka jedzonka :) Z innych zagranicznych klimatów, było nam dane spróbować jeszcze hiszpańskiej szynki, która jest "surowa" ;) A tak konkretniej to wędzona. W strukturze przypomina troszkę cienko pokrojonego sałatkowego łososia, jest jakby ciągnąca się i zupełnie nie przypomina w strukturze typowej szynki ;) Ale smakuje ciekawie...
A teraz już do konkretów. Na pierwszy ogień zarzucam zdjęcie ostatnich dwóch kawałków ciasta marchewkowego, które zrobiłam :) Przepis pochodzi z mojej ulubionej słodkiej strony. Zapewne wielu z Was tam zagląda :)
Ja zrobiłam minimalne zmiany zastępując mąkę pełnoziarnistą i część cukru zmiksowanymi figami i daktylami. Zupełnie inną zrobiłam natomiast masę :)
Zapraszam też na FB!
MASA KOKOSOWA: dwa małe opakowania serka homogenizowanego naturalnego, daktyle i figi (wg preferowanej słodyczy), kokos, żelatyna. |
Ciasto w środku po upieczeniu, a w miesce obok masa kokosowa - żelatynę wcześniej rozpuszczamy w odrobinie wody, serki miksujemy z bakaliami, dodajemy kokos i lekko możemy ponownie zmiksować. Masę wsadziłam do lodówki, a gdy zaczęła mieć gęstą konsystencję przełożyłam nią blaty i posmarowałam wierzch.
Uprzednio udekorowałam górę orzechami włoskimi, tym razem zapomniałam i wszystkie poszły do ciasta ;) Więc posypałam wierzch kokosem i kakao.
Przepis znajdziecie na podlinkowanej powyżej stronie, robiłam identycznie. Jedyną różnicą są pogrubione składniki, które minimalnie zastąpiłam. No i nawet gdybym niewiadomo jak chciała, to nie mogę Wam pokazać innego zdjęcia, gdyż to jedyne uratowane kawałki ciasta ;)
Post wędruje na FB.
Co jeszcze zrobiłam?
Mazurka z kaszą jaglaną, muffinki razowe z otrębami i z pozostałości ciast, które nie zmieściły się do foremki "coś" co nada mi się w przyszłości na blaty ;) Utarłam chrzan z jajkiem i jogurtem i wiem, że za rok chrzan zrobię od podstaw sama :) Upiekliśm też najpyszniejszy jak do tej pory chlebek i zafarbowaliśmy jajka :) I gdyby nie mąż nigdy bym się z tym wszytkim nie wyrobiła, bo pracowaliśmy wspólnie w kuchni od sobotniego poranku :)
sobota, 19 kwietnia 2014
Alleluja :)
Uff, to był intensywny czas... Czy owocny? Trudno stwierdzić, czas pokarze.
Niemniej jednak najważniejszy czas jest teraz,
taki, który zmienił niegdyś wszystko.
I właśnie w tym momencie wyłącz fb, wyłącz elektroniczne media i włącz te interpersonalne. Błogosławieństw i poczucia, że "wiem, co świętuję, z kim i dzięki komu". Zatrzymajcie się na chwilkę - aby złapać oddech spokoju :) Smacznej święconki i wesołego Alleluja!
P.S. Upekłam ciasto marchewkowe w mojej ukochanej wersji, muffinki razowe a reszta ciasta przerodziła się w eksperymentalnego mazurka (swoją drogą, nigdy nie jadłam prawdziwego:p), mamy też najlepszy jak do tej pory domowy chlebek :)
P.S. Upekłam ciasto marchewkowe w mojej ukochanej wersji, muffinki razowe a reszta ciasta przerodziła się w eksperymentalnego mazurka (swoją drogą, nigdy nie jadłam prawdziwego:p), mamy też najlepszy jak do tej pory domowy chlebek :)
sobota, 5 kwietnia 2014
SORBET CYTRYNOWY
Ok! Wiem, ze może nie wygląda to mega apetycznie, no ale trudno o to, gdyż... Na FB pisałam o sorbecie cytrynowym, prawda? I kończąc zdanie tłumaczę, że 1) był tak pyszny (mówię to jako fanka sorbetów cytrynowych), że trudno mi było schować go do zamrażalki aby jeszcze troszkę się zmroził; Ad1) musiałam wyjść, więc i tak nie wiem czy bym miała czas go wtedy zjeść :p
Miał być izotonik... cytryna i miód były już w szklance miałam dolać mineralki, ale ręka mi zadrżała i pojawiła się myśl "może zrobię koktajl z bananem?". Wzięłam miskę, dodałam mrożone talarki bananowe, zmiksowałam i NIE BYŁO SZANS abym tego nie zjadła :D Jestem fanką lodów lubię także sorbety, a ten był tak fajnie cytrynowy i idealny w smaku, że musiałam go zjeść bez kombinowania z dodatkami ;) Polecam!
I zapraszam na profil FB!
Kwaśne, pyszne, naturalne i idealne! Można kobinować ze składnikami :) Z przepisu wyszła mi jedna spooora kulka.
Miał być izotonik... cytryna i miód były już w szklance miałam dolać mineralki, ale ręka mi zadrżała i pojawiła się myśl "może zrobię koktajl z bananem?". Wzięłam miskę, dodałam mrożone talarki bananowe, zmiksowałam i NIE BYŁO SZANS abym tego nie zjadła :D Jestem fanką lodów lubię także sorbety, a ten był tak fajnie cytrynowy i idealny w smaku, że musiałam go zjeść bez kombinowania z dodatkami ;) Polecam!
I zapraszam na profil FB!
SORBET CYTRYNOWY: 1 cytryna, łyżeczka miodu (można więcej), zmrożony banan (pokroiłam swojego czasu 2 banany w talarki i zamroziłam, dodałam tak mniej więcej garść). Miksuuujemy ;) |
Kwaśne, pyszne, naturalne i idealne! Można kobinować ze składnikami :) Z przepisu wyszła mi jedna spooora kulka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)