Wózek kupiony, wygrany na warsztatch fotelik samochodowy dziś przyszedł :) Mimo deszczu i ponurych widoków zza oknem, dzidzia zmobilizowała mamę i zrobiła ze mną dziś 44 długości basenu :)
Do męża choroba się dobija :/ Zresztą większość osób w koło smarka i kicha. Miałam jechać do mamy na weekend, a brata też coś chwyciło i bądź tu człowieku mądry... Nie chce z mom Skarbkiem malutkim dołączyc do grona kichaczy... Pozostaje więc jedzeniowe wzmacnianie. Kasze, kapusty kiszone, czosnek, natka z pietruszki, miód, cytrusy, kiwi itp. Nawet mężowi do pracy podrzuciłam dziś zdrową wałówkę, o czym pisałam na FB.
Dzisiejsze danie (gryczana z czosnkiem, imbirem itp, rybka i kapustka) było pyszne, ale jeszcze nie ma go na komputerze, także wrzucam...
Wczorajszy obiadek:
Myślę, że danie bardzo oczywiste i nie muszę zbytnio opisywać jak go robiłam :) Może tylko tyle, że rozbiłam nieco medaliony, przyprawiłam, posmarowałam musztardą (miodowa! moja ulubiona, bardzo trudno mi ją tutaj dostać...) i na patelnię. Kaszę gotowałam jak polecają wskazówki na opakowaniu. A surówka jest po prostu wymieszaniem ww. składników :) Podkreślę tylko, że kapustka jest kiszona a nie kwaszona - tak swoją drogą, kupił ją mój mąż, gdy coś mnie brało swego czasu w ciąży... Taka bez konserwantów z wyższej półki, stwierdził wręczając mi słoik tylko tyle: "dla Ciebie i dzidziusia, na zdrówko" :p
Ciekawą zrobiłam dzisiaj kaszę, ale o tym w następnym poście :) Dzidziuś świarnie kopał, gdy jadłam, więc cieszę się, że mu smakowało.
A teraz popijam wodę z miodem, sokiem z cytryny i imbrem... Mmmm, uwielbiam ten smak!!!
I na zakończenie może wrzucę jeszcze wspomnianą na FB bułeczkę orkiszową, którą zajdłam przed basenem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz