piątek, 27 września 2013

jesiennie, Katowice


Oj, zatoki... kiedy przejdziecie? Tak mi się pobiegać chce... :( mimo deszczu i chłodu.Tak kocham to zmrożone lekko powietrze o poranku...


Co do jesieni. Przeczytałam, gdzieś niedawno zdanie, że ktoś lubi lubi jesień właśnie też za taką deszczową i pochmurną pogodę... Hym, powody wymienienione idealnie pasują do moich: to przyjemne ciepło kiedy wchodzi się do mieszkania, pretekst aby owinąć się polarowym kocem i posiedzieć z kubkiem kawy, kakao lub zbożówki - mmm :)

Zawsze miałam takie małe marzenie dorosłosci, taki moment przed oczami, on właśnie współpracował z jesienną atmosferą... Jest październikowy wieczór, opatulona w ciepły płaszczyk, acz owiana chłodem ze wszystkich stron, wchodzę do mieszkania, gdzie wita mnie mąż. Potem rozgrzewam się przy ciepłym kakao i zanużam w miękkość koca, przysiadając się do wołającej mnie książki :) Lub szary i ciemny poranek, bardzo wczesny, kiedy szykuję się do wyjścia... Ten chłód za oknem i ja w ciepłym pomieszczeniu, z gorącą kawą i (dziwne) z gazetą, podgryzająca pierwsze śniadanie. Bardzo lubię poranki, tę ciszę i panujący wokół spokój, a szczególnie powietrze :)

Jestem w Katowicach przez najbliżesz 4 (?) dni... więc mam urlop od gotowania :) Ale mimo wszystko chciałam wrzucić moje drugie śniadanie, jednak stało się to niemożliwe. Powód? Kubki smakowe! Jeju, śledzik po kaszybsku i po żydowsku ze świeżym pieczywem i ogórkiem małosolnym... no normalnie nie mogłam oderwać się od tależa :p

Dziś zwiedzę cudo cudów - nową galerię ;)

środa, 25 września 2013

zapiekana cukinia i papryka z kaszą jaglaną i serkiem wiejskim

 
FASZEROWANA CUKINIA I PAPRYCZKA Z KASZĄ JAGLANĄ I SERKIEM WIEJSKIM: 1) dobre mięsko mielone, cebula, czosnek, mleko (dodaję trochę do mięsa podczas duszenia, tutaj miałam sojowe), oliwa, natka z pietruszki, sos sojowy, przyprawy (NP. pieprz, kurkuma, oregano, bazylia, tymianek, majeranek wedle uznania).
2)  cukinia, papryka, natka z pietruszki, serek wiejski (odcedzony ze śmietanki, ze względów osuszenia i pieczenia ;) )


3) kasza jaglana (pierw podprażyłam w garnuszku, zalałam wrzątkiem - odlałam aby pozbyć się goryczy, następnie ponownie zalałam z dodatkiem mleka i gotowałam na małym ogniu 10 min + 10min dochodzenia pod przykrywką bez ognia.
A wszystko zapieczone w piekarniaku :) Mąż kupił ogórki tego dnia, więc dodałam. Moja refleksja? Robiłam pierwszy raz, spontanicznie jak więła mnie chęć by kupić mielone a w domu była już cukinia. Pyszne, zdrowe, wbrew pozorom robi się szybko a wygląda bardzo elegancko :) i mmmm... muszę kolejnym razem spróbować zrobić farsz z dodatkiem pomidorów, będzie boskie :D

niedziela, 22 września 2013

kokosowo, słodko-wytrawnie. PoPraktycznie :)

Skonczyły się praktyki... Zabawne, obawiałam się ich jak to zwykle bywa z takimi rzeczami, a wspominam je bardzo dobrze :) Pozytywnym aspektem jest to, że totalnie nie czułam się w przedszkolu "swojsko" po licencjacie, byłam totalnie niechętna by tam pracować. Cieszy mnie więc fakt, że mimo największego stresa przed przedszkolem było mi tam wyjątkowo dobrze i swobodnie - zupełnie się nie denerwowałam (w szkole też :p ale tam znałam klasę już nieco wcześniej, więc miałam wytłumaczenie ;)).
Najlepszy moment to boiskowa piłka nożna z paroma oddziałami! Nie no, wiem... na wyrost nazwane ;p 1 osoba biegnie z piłką i ucieka przed goniącą ją watahą (w tym mną :D). No ale jak już było się przy bramce, to niektórzy przypomnieli sobie, że można strzelić do niej, chociaż o wiele zabawniej jest ją obiec ;)

Cóż, niestety minusy też są

1) zdrowotne...
- pierwsze dni spędziłam "szczęśliwie" u maluchów, jak to bywa z początkami przedszkola --> chusteczka powinna być przymocowana do nosa, nakszleć najlepiej na "panią" ;] Gdyby było to normalne przeziębienie to rozumiem, niestety ponownie odezwały się zatoki i to czego się obawaiałam. Ostatnim razem przez zapchane zatoki skończyło się zapaleniem krtani (ponieważ tu dużo o jedzeniu, zachęcam do osobistej refleksji co i po czym spływa i osiada się na strunach głosowych :p). Wczoraj zamarłam, bo w pewnym momencie na nowo zaczęłam czuć taką samą chrypę a 2h później kiepsko już mówiłam :( Na szczęście (oby nie zapeszych) już wiedziałam co się święci i tym razem świadomie zaczęłam profilaktykę i dziś już jest lepiej i oby z każdym dniem bardziej.

2)am-am
Zrobiłam drugi raz (no ale miałam dobrą nadzieję!) najpoważniejszy błąd, będąc w przedszkolu... przyjęłam zaproszenie aby poczęstować się przy śniadaniu dzieci szklanką "kawy zbożowej" - PTFU!!! (Sic!), myślałam że piję glukozę :p Nie kumam zupełnie profilaktyki niby prozdrowotnej w placówkach gadka-szmatka o zdrowym odżywianiu poczym w tym samym miejscu produkty są przesładzane.Czy nikt nie pamięta, że to właśnie w tym wieku kształtują się nawyki żywieniowe dzieci? Jak już od pieluchy dajemy dziecku do picia i jedzenia cukier, co sie dziwić że otyłość...
Trochę mnie ubawiło jak dzieci leciały Z UŚMIECHEM: "o, owsianka?" - nie, złote kólki w miodopodobnym czymś. Nie są chociaż minimalnie zbliżone do wartościowych płatków. Jednak dobra owsianka nie jest zła (chociaż i tak pewno dosłodzona :p)

Nie potrafię zrozumieć, jak w XXI w gdzie trąbi się na lewo i prawo o zdrowym odżywianiu dalej widzę wszędzie to samo... Tylko ja to słyszę? Nie sądzę...
Kochani rodzice... przesłodzona kawa zbożowa, słodkie kulki w polewie miodopodobnej, kanapki z pasztetem, parówki (jedno i drugie ma mięsa co kot napłakał i dużo tego oddzielonego mechanicznie, a nie wierzę że placówki patrzą na skład robiąc zakupy i kupują te z dużą zawartością mięska), przesolona zupa, kotletsmażony w panierce dla 3latka.
UWIERZCIE ŻE ZDROWE GOTOWANIE WCALE NIE JEST DROGIE! MÓWI TO DO WAS STUDENTKA, MŁODA MĘŻATKA, GDZIE ŻYJEMY Z JEDNEJ PENSJI i to nie wiceprezesa ;). kropka :/
Nie powiem aby jakoś szczególnie niedobre było jedzenie, nie chcę robić z tego straszydła, było "normalne" (miało plusy i minusy). Pracownicy i ogólna atmosfera bardzo miła, posiłki fajnie rozłożone, że zupka o 12 a o 14 II danie, co bardzo pozytynie oceniem. Posiłki ogólnie obiadowe były takie "se" normanie do zniesienia, poza tym kotletem i przesoloną zupą i amnezją że istnieją kasze poza ziemniakami :p Szkoda, że na śniadaniach dalej królują kanapki w tym z pasztetem, parówki i słodkosłodkie płatki. Plus za możliwość ciemnego pieczywa. Napisałam "normalnie do zniesienie", ale jednak mimo wszystko po co bawić się w pseudo profilaktyczne zajęcia o zdrowiu skoro później sę tego nie realizuje... i właśnie jest normalnie jak dotychczas?


Oby akcja ZdrowyPrzedszkolak i przeszkolony personel kuchenny, dobre nawyki od strony dzieci i dorosłych stały się bardziej powszechne :)

** wiecie, że gdy na zakończenie mego pobytu pożegnałam się owsianymi ciasteczkami to słyszałam tylko "o, jakie pyszne"... :>

Znalazłam wczoraj, hmm, żeby moje dziecko mogło mieć takie menu:
http://dzielnicarodzica.pl/35010/33/artykuly/przedszkolak/odzywianie/Jesien_przedszkolaka_jadlospis

Niemmniej jednak nieco wg mnie za dużo mlecznego jedzenia i na kolację zbyt nabiałowo każdego dnia, ale przecież to tylko propozycje. Kolację i tak w domu się je :) Niemniej jednak przepisy zdrowe i smaczne.

Ok, ale koniec bulwersów, rozpisałam się :p

Napiszę tylko jeszcze, że wczoraj byłam pierwszy raz na ściance wspinaczkowej i było naprawdę fajnie, zwłaszcza gdy weszłam na samą górę <wow> dobrze, że nie mam lęku wysokości. :D Oczywiście musiałam mieć pecha i podczas asekuracji skóra z dłoni zatrzasnęła mi się w "kubku" -_-' Dzięki Bogu, mąż mąż był w takim miejscu, że mógł się dobrze chwycić ścianki i poczekać aż się odblokuję boleśnie...

A teraz troszkę jedzenia :))


PŁATKI OWSIANE (+ siemię, słonecznik, brówki, brzoskwinka, bananek, śliwka, płatki zbożowe z otrębami, posypane płatkami migdałów i kakao) z zieloną herbatką :)
 Porocznicowe śniadanko :> mniamm....

CHLEBEK Z PATELNI :) Mąka (mieszałam pszenną z żytnią), siemię, przyprawy (np. oregano, chilli itp), jogurt i jajko. Zwarte i nielepiące ciasto rozwałkowujemy lub w rękach ugniatamy mniejsze placuszki i na suchą patelnię na chwilkę jak tortillę, aż nabierze koloru.
 Duży gar lecza i ciągle ten sam dodatek? Znudziłoby się :) Spróbowałam zrobić alternatywę na chleb czy bułkę :) Urozmaiciło danie i się w tym zakochałam... Świetne :D
Robione w piątek, więc - WEGETARIAŃSKIE LECHO :) cukinia, cebula, papryka, czosnek, marchewka, pomidory, przecier, ciut ketchupu, przyprawy. Aż mama pochwaliła, bo się akurat załapała i pierwszy raz jadła bezmięsne :D

TORT SERNIKOWY: Na spód biszkopty, 1 warstwa (biały ser, winogrona, brzoskwinia, jajko, kasza jaglana, zmiksowane i zapieczone) 2 warstwa (biały ser zmiksowany z kokosem), biszkopciki, 3 cieniutka warstwa (biały ser z bananami i cynamonem), posypane kakao.
 A tutaj mój hit - tort bez margaryny, masła, śmietany itp ;] Co śmieszne powstał z niewypału... Zostało mi dużo winogron i zmiksowałam je z białym serem, niestety było ich zbyt dużo więc konsystencja troszkę płynna. Bardzo dobre w smaku, ale miałam ochotę coś z tego innego zrobić :p dodałam jajko i kaszę jaglaną, zmiksowałam i upiekłam. Niestety smak jakoś mnie nie porwał, bo brakowało mi spodu i wybitnie pasowała do tego galaretka, której mi się nie chciało robić... Dałam więc biszkopty na dno, odwróciłam na nie sernik i... tak zaczął etapami powstawać tort ;) Było mi mało, więc rozmroziłam bananowo cynamonową masę jeszcze ze świąt Bożego Narodzenia. Ale w sumie kupiłam kokos, więc zrobiłam masę raffaello, ale jakaś dekoracja by się zdała... kakao :> Ot tak etapami powstał przepyszny zdrowy torcik, bo każda masa na bazie białego sera :)).


ORZECHOWA OWSIANKA BEZ ORZECHÓW: płątki owsiane i musli wcześniej zalane wodą, siemię, słonecznik + jajko i na patelnię :)
 Chyba przez siemię i patelnię nabrało jakoś dziwnie wyjątkowo orzechowego posmaku :) Może nie wygląda najpiękniej na zdjęciu ale było bardzo dobre :)

PLACUSZKI DYNIOWE (dynia, jajko, mąka żytnia i pszenna, kurkuma, rozmaryn i wg uznania inne zioła, robione na oliwie) z ZIEMNIACZKAMI W MUNDURKACH oraz GOTOWANYM NA PARZE KALAFIOREM
 Kiedy byliśmy w środku obiadu uzmysłowiłam sobie, że nie zrobiłam zdjęcia... A szkoda, bo w pełni pięknie się prezentowało. Ale zebrałam jakoś wszytko w jeden kąt i coś się jeszcze udało jako-tako uwiecznić ;) Placuszki dyniowe wyszły świetnie :) Z braku chęci i czasu na tarcie dyni podgotowałam ją w kosteczkach na niewielkiej ilości wody. Z braku czasu i chęci do obierania ziemniaków, wyszorowałam skórkę i wrzuciłam do garna... i kto powiedział, że "na zdrowe gotowanie trzeba mieć czas", jak widać to kuchnia wybitnie stworzona dla lenia :pp

POŻYWNY DESER KOKOSOWY NA ŚNIADANIE Z OKARĄ :) Jogurt wymieszany z kokosem i okarą z soji (zrobiłam mleczko :D) + siemię + wymieszane płatki kukurydziane i troszkę musli). Na ozdobę posypałam z góry też :)
 Przyznaję, że nie mogłam spać i koło północy poszłam do lodówki :p Tak powstało danie, które zrobiłam mężowi potem na śniadanie, mimo że pechowo to ON zapytał się mnie, co mi zrobić na śniadanie -__-' ;) Niestety nocne podjadanie skończyło się brakiem apetytu o poranku, więc sama dla niego to zrobiłam. Nie żałowałam kokosu, bo lubi ;) Zresztą on je i nie tyje (<głową w mur>). Płatki kukurydziane świetnie chrupały i troszkę zdawało mi się jakbym jadła raffaello z migdałami, hmmm xD Wyszła duża porcja, zjadł na dwa razy i dopiero obiad o 17 i to po ściance wspinaczkowej - sycące ;]


KANAPKA: chlebek orkiszowy (ponoć...) masełko, sałata, szynka, ser, rzodkiewka, pomidor, papryka, natka z pietruszki.

W celu leżakowania by dojść do siebie po zabawie ze zdrowiem zatokowo-gardłowym. Kanapka wieżowiec. Mama zawsze się ze mnie śmiała, że wyciągam całą lodówkę, by zjeść piętknę (btw. też macie słabość do piętek?). Oczywiście musiała być zawsze ze wszystkim :p

Właśnie zjadłam zupę pomidorową, pierwszy raz dodałam mleczko sojowe, nie wiem czy to jego zasługa czy fuksa w doprawianiu, ale wyszła pyszna! Nigdy nie mogłam dobrze doprawić tej zupy :)

czwartek, 12 września 2013

Jaglany budyń o smaku dyniowo-brzoskwiniowym


Jaglany budyń o smaku dyniowo-brzoskwiniowym
- pół małej dyni 
- 3 brzoskwinie 
- kubek ugotowanej kaszy jaglanej 
- ok 5/10 daktyli (zależy od słodkości dyni, brzoskwiń itp.) 
- nieco imbiru jak ktoś lubi, 
- cynamon (w kawałku lub w formie proszku) 
- można szczyptę curry (zapomniałam, dlatego kolor mało intensywny :p) 
- woda lub (lepiej) mleczko sojowe/jaglane 
- ok 80g płatków migdałów (wg uznania) 
- dałam też nieco ziaren słonecznika, ale nie trzeba (po prostu kupiłam migdały na drugi dzień ;)


Sprawdziłam kolejny przepis w "zapisanych", wczoaj niezbyt mi smakował, ale dziś podrasowałam go duzą ilością migdałów i tego mu brakowało, pyszniasty! Sądzę, że jeszcze lepszy byłby na mleczku sojowym :)

Kroimy dynię i brzoskwinie w większą kostkę, dajemy do garnuszka, zalewamy je do połowy wodą. Gotujemy ok 10-15 min z cynamonem i imbirem do smaku. Dodajemy pod sam koniec na moment daktyle aby zmiękły w cieple. Do kaszy jaglanej dajemy zawartość garnka (z wodą ale rozsądnie! - tyle aby zachować po zmiksowaniu konsystencję budyniu, zawsze można dolać ) oraz migdały i miksujemy :> Ja preferuję schłodzona
Podałam z kleksem twarożku winogronowego, posypałam kakao i skusiłam się na raffaello ;p Świetnie smakuje też posypane płatkami pełnoziarnistymi lub owocami leśnymi Kombinujcie wg potrzeb smakowych danej chwili;)

Twarożek oczywiście nie był kupny ;] Nie ma co płacić za parolinijkowy skład. Starczy zmiksować ser biały z np. winogronem i bananem, winogronem i brzoskwinią, samym winogronem :p TYLE to łatwiejsze niż pójście do sklepu i zdecydowanie się, które opakowanie wybrać ;)


poniedziałek, 2 września 2013

wakacyjny mix

Oj, długo cisza :) Ale napisałam wczoraj do portalu, w którym być może pojawią się moje przepisy, zatem i tutaj wypada coś napisać :) Taki misz-masz wakacyjno powakacyjny.... świeże i zebrane prosto z krzaczka ostrężyny, maliny, poziomki... pierwszy pasztet sojowy który jest wg mnie pyszniasty i

iiii.... i pierwszy nieoficjalny półmaraton :D Będąc nad morzem przebiegłam z mężem ponad 25km plarzami Dźwirzyna-Grzybowa-Kołobrzegu i z powrotem (już ścieżką rekreacyjną :)) ) Niestety kolano się odezwało w trakcie, myślałam poza tym, że padnę zła na męża - chyba bardziej złość sportowa, że on lepiej daje sobie radę ode mnie :p ale może to przez to, ze biegł boso większą część po wodzie i płaskim terenie a ja w piachu ;) I jego nagłe zatrzymanie w Kołobrzegu aby założyć i wytrzepać buty i skarpetki, skończyły się tym, że moje nogi zostały obciążone tonami ołowiu, w głowie się kręciło i żałowałam, że nie mamy kasy aby kupić coś słodkiego... Jednak daliśmy radę i ukończyliśmy bieg trzymając się za ręce :) Ale już nigdy a to nigdy nie zatrzymam się podczas takiego biegu, kiedy jestem "w rytmie", takiego wybicia jeszcze nigdy nie miałam... a na kolano muszę ciągle uważać.

Ale znacie to uczucie - wiem, że nie powinnam, ale MUSZĘ się jakoś poruszać w ciągu dnia, pobiegać, poćwiczyć, pochodzić... Jest to nieracjonalne i głupie ale rzeczywiste, nie ma dla mnie życia bez ruchu, no chyba, że jestem wyjątkowo wykończona ;) Czuję się jakaś taka niekompletna i jakbym nic w ciągu dnia nie zrobiła.


PASZTET SOJOWY Z MARCHEWKĄ,
POMIDOREM I CEBULĄ

Namoczona szklanka soji
jedna cebula
3 marchewki
3 pomidory (można więcej! Mnie brakło, polecam zwłaszcza suszone)
czosnek,
opcjonalnie kasza manna/bułka tarta
oliwa, siemię lniane

 
Namoczoną wcześniej soję ugotować z marchewką. Na patelni podsmażyć cebulę z czosnkiem i pomidorami. Odcedzić soję i marchewkę, dodać zawartość patelni, ok. 2 łyżki oleju, dwa jajka, przyprawy dowolne, zmiksować. Jeśli chęć to dosypać siemię lniane i dobrze wymieszać, dla lepszej konsystencji wsypać trochę kaszy lub bułki tartej. Przełożyć do brytfanki (dla ładnej skorupki, posmarować foremkę oliwą i wysypać kaszą/bułką), piec do ładnego zrumienienia.

mój rekord... zrobienie 23 naleśników na trzech patelniach jednocześnie... tak przed wyjazdem. Pomysł okazał się zbawienny, gdy dowiedzieliśmy się, że nie ma ogólnodostęnej kuchni  nadmorskim ośrodku i przyszło nam bankrutować w jadłodajniach w sezonie :/ Co prawda zamroziłam trochę, aby było co zjeść po powrocie, ale przez 2 dni mieliśmy obiad ;) Zrobiłam z twarożkiem z bananem i cynamonem oraz dżemem :)

Piękne zdjęcie telefonem :p Jaka to radość mnie ogarnęła gdy po 4 dniach udało mi się kupić kaszę jaglaną w sklepie :D!! Pierwsza myśl, jest kasza - jest obiad ;) Także zebraliśmy ostrężyny z pobliskiego krzaczka, kupiliśmy jugurt i twarożek i powstał letni obiad :) Przy użyciu widelca zrobił się koktajl, a że dzięki Bogu czajnik był w pokoju to i z kaszą nie było problemu :)

A tutaj już zbiory z ogrodu teściowej :) Owsianka z malinami, ostrężynami i poziomkami z jogurtem naturalnym i cynamonem.
Cóż, przyznaję, że po wyjeździe czekaliśmy z utęsknieniem na wypłatę, ale mimo wszystko było warto skosztować gofra, pierwszy raz mrożonego jogurtu, wydać fortunę przez kelnerkę na łososia z grilla :/ (był pyszny, ale najpierw przyniosła smażonego o wielkości zamawianej, a gdy powiedziałam, że mial być grillowany to zobaczyłam przed sobą porcję dla dwóch mężnych chłopów >.< oczywiście cena jest za wagę ryby... Do tej pory nie wiem jak w siebie to wpakowałam, a mogłam po prostu zjeść połowe a drugą zabrać ze sobą do lodówki i mieć na drugi dzień, czemu dopiero mężowi podsunęłam ten pomysł z jego rybą?), zupę rybną, wędzoneko okonia (?) i flądrę z pieca :) Warto było jechać, bo po prawie 23 latach pierwszy raz mogłam popływać w morzu!!!!! wypas!


NATURALNY NAPÓJ IZOTONICZNY

- sok z cytryny
-woda mineralna
-mocna esencja z mięt (jak ktoś lubi)
-szczypta soli morskiej
- łyżka, dwie (wg uznania) miodu
-zmrożone owoce, na zdj. truskawki

*robiłam także z melonem :)

Wszystko połączyć, zmiksować, dodać kostki lodu, słomkę i zdrowe orzeźwienie z energią gwarantowane ;)
sałata: sałata lodowa, kiełki, pomidor, ogórek konserwowy, zielona papryka, cebula, siemię lniane, rukola, słonecznik, otręby, nieco oliwy, marynowane pieczarki, sos jogurtowo-czosnkowy.

kasza jaglana z pieczonym jabłkiem w cynamonie, migdałami i jogurcie