Oj, zatoki... kiedy przejdziecie? Tak mi się pobiegać
chce... :( mimo deszczu i chłodu.Tak kocham to zmrożone lekko powietrze o poranku...
Co do jesieni. Przeczytałam, gdzieś niedawno zdanie, że ktoś lubi
lubi jesień właśnie też za taką deszczową i pochmurną
pogodę... Hym, powody wymienienione idealnie pasują do moich: to
przyjemne ciepło kiedy wchodzi się do mieszkania, pretekst aby
owinąć się polarowym kocem i posiedzieć z kubkiem kawy, kakao lub
zbożówki - mmm :)
Zawsze miałam takie małe marzenie dorosłosci, taki
moment przed oczami, on właśnie współpracował z jesienną
atmosferą... Jest październikowy wieczór, opatulona w ciepły
płaszczyk, acz owiana chłodem ze wszystkich stron, wchodzę do
mieszkania, gdzie wita mnie mąż. Potem rozgrzewam się przy ciepłym
kakao i zanużam w miękkość koca, przysiadając się do wołającej
mnie książki :) Lub szary i ciemny poranek, bardzo wczesny, kiedy
szykuję się do wyjścia... Ten chłód za oknem i ja w ciepłym
pomieszczeniu, z gorącą kawą i (dziwne) z gazetą, podgryzająca
pierwsze śniadanie. Bardzo lubię poranki, tę ciszę i panujący
wokół spokój, a szczególnie powietrze :)
Jestem w Katowicach przez najbliżesz 4 (?) dni... więc mam urlop od gotowania :) Ale mimo wszystko chciałam wrzucić moje drugie śniadanie, jednak stało się to niemożliwe. Powód? Kubki smakowe! Jeju, śledzik po kaszybsku i po żydowsku ze świeżym pieczywem i ogórkiem małosolnym... no normalnie nie mogłam oderwać się od tależa :p
Dziś zwiedzę cudo cudów - nową galerię ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz