piątek, 28 lutego 2014

PŁATKI Z GOJĄ, GRANATEM I JAGODĄ

Po śniadaniu? Ja, owszem :)
Skorzystałam wczoraj z biedronkowej oferty na płatki, które normalnie są zbyt dużym cenowym obciążeniem dla mojego portfela :) Okazało się, że i kasza jaglana ma dobrą cenę, więc oczywiście nabyłam (normalnie kupuję paczki z firmy Bios w przeliczeniu ok 5 z groszami za kg, tutaj tych groszy wyszło mniej. Polecam patrzeć przy cenach na przeliczniki "na kg", to dużo daje, zwłaszcza jak gramatury opakowań są różne. Nie wiem czy nawet z miłością do jaglanki, kupowałabym ją tak regularnie za 11 czy 13zł/kg). 

Zobaczyłam, że paczka kaszy zawiera w sobie "oworeczkowane" porcje do gotowania. Ciekawa jesetm czy wygra przyzwyczajenie i rozetnę woreczek, wyspując jaglankę do garnka, a może wygra "nowoczesnosć" :p?

PŁATKI Z GOJĄ, GRANATEM I JAGODĄ: orkiszowe płatki z goją (3łyżki), płatki z granatem i jagodą (3 łyżki + 1 do buzi ;p), łyżeczka pestek z dyni, łyżeczka siemienia lnianego, łyżka słonecznika. Serek wiejski, jabłko, cynamon.

Wsypałam płatki i ziarenka do miski, zalałam ciepłą wodą i odczekałam aż zmiękną. Zrobiłam "wolny trójkącik" w misce na serek, dodałam małe jabłko, posypałam cynamonem i... i zjadłam ;)
Przyznaję się oficjalnie, że zawsze podjem trochę płatków przed nasypaniem ich do naczynia, a co!

Smacznego, dziś pewno wpadnie jakiś trening biegowy i planuję zapoznać się jeszcze z czymś (dla mnie) nowym :) 
Wczoraj byłam wykończona, wróciłam po 19stej i z radością zobaczyłam łóżko :)


wtorek, 25 lutego 2014

TOFU Z CZARNUSZKĄ + JAGLANKA

Stuku-puk, remont trwa ;) W końcu mogę normalnie przejść przez przedpokój, tylko kto będzie chętny aby wszelkie klamoty z pokoju dać na nowo do szafy?

Teraz trwają prace w kuchni, a konkretniej niekonretnie - coś z kablami, nie znam się :p
Niemniej jednak podrzucam przepis :)

TOFU Z CZARNUSZKĄ + JAGLANKA: kasza jaglana (przyprwa do gyrosa*, kurkuma lub curry, sos sojowy), tofu naturalne (marynata: sos sojowy, papryka w proszku curry, czarnuszka, zioła prowansalskie), surówka. 






Tutaj wdarło się do paru kawałków dla męża troszkę panierki ;)


 Pierwszy raz tak mocno doprawiłam kaszę jaglaną podczas gotowania i muszę przyznać, ze to podbiło moje serce i chyba... mężowi też bardzo spasowało. Usilnie dopytywał się co to za kasza i z czym jest :) 

Marynujemy wcześniej pokrojone tofu w lodówce.
Tradycyjnie: kaszę przepłukać, zalać wrządkiem (1:2), przyprawić i gotować ok 10 minut na małym ogniu, zostawić pod przykryciem na kolejne 10 minut. 

*przyprawa do gyrosa - spójrzcie na skład kupując, ja akurat w Tesco dostałam naturalną mieszankę przypraw bez zbędnych dodatków. Bynajmniej zapłaciłam znacznie mniej niż za znane firmowe przyprawy, których skład był na parę linijek
 
Pozostaje wrzucić tofu na patelnię  i potrzymać aż do zrumienienia :) Parę kawałków obtoczyłam w panierce - przyznam się, że nie pamiętam czy była to mąka kukurydziana czy bułka tarta ;)
Podałam z surówką oraz z "prezentem" :p tzn z sosem azjatyckim, który koleżanka przyniosła mi z KFC :p Niestety nie miałam w lodówce nic, z czego mogłabym zrobić sos, a wcześniej nie pomyślałam o nim, więc podarek został wykorzystany.

 

poniedziałek, 24 lutego 2014

Sportowo: kleikokaszka z zieloną herbatą i potreningowy deser.

Położyłam się spać po 3 nad ranem... Babski wieczór udany, chociaż i mąż dołączył (miał tylko po mnie przyjść, aleee... było zbyt miło i zeszły kolejne 2h tym razem wspólnie;) ).
Dużo żelków, chipsów, pyszne malibu z mlekiem bez wiórkek kokosowch :p oraz nocne soki bananowe. Świetny maminy tort urodzinowy solenizantki oraz niełamiąca się pizza także w jej wykonaniu ;) 
Rozpusta, ostatnio zbyt sobie folguję :p 

Ale żeby nie było tak bezkarnie, wstałam o siódmej z pięknym słońcem za oknem i czułam, że MUSZĘ pobiec :) Było pięknie, dołożyłam 2km od ostatniego razu, co prawda jeszcze pociągajająca nosem jestem, ale... Zawsze muszę odrabiać stracony czas na sesji i przeziębieniu, tym razem postanowiłam jednak stopniowo zacząć od mniejszego kilometrażu ;) 

10km, czas umiarkowany, ale byłam szczęśliwa z każdym zetknęciem się buta z powierzchnią ziemi ;)



Może i w żołądku przed snem było dużo, jednak zawsze wtedy budzę się strasznie głodna ;) Lekkie śniadanie, aby szybko wyjść biegać póki czułam się wyspana.


KASZKA Z KLEIKIEM: kleik kukurydziany na zielonej herbacie z mlekiem, z razową kaszą manną. Cynamon, miód, wiśniowy dżem


A po treningu? Było coś innego, ale mam zaległości do opisania :)



DESER WARSTWOWY: biały ser, miód, serek wiejski, orkisz preparowany, dżem wiśniowy, płatki pełnoziarniste, morele. Jabłĸo do dekoracji, cynamon.

Biały ser rozgniatamy widelcem, dodałam trochę miodu dla słodyczy i nieco serka wiejskiego dla lepszej konsystencji. Układamy wartwowo wedle uznania: twarożek, orkisz, dżem, serek wiejski, płatki, twarożek. Morele, jabłko, cynamon i kleks wiśniowy ;) Muszę mówić, że pyszne?

Am-am: płatki i domowej roboty chleb :)

PŁATKI mix: pełnoziarniste płatki (mąka gryczana), orkisz preparowany, nieco musli, orzechy włoskie, słonecznik, siemię lniane, jogurt naturalny, płatki kokosowe, cynamon.

Domowy orkiszowy chleb na zakwasie z czarnuszką i ziarnami.

Zapach domowego chlebka... wiecie jak długo mi się marzyło aby robić własny chleb? Wiem co jest w środku, nie płacę za wygląd a za konkretną jakość, dany typ mąki, dany jej rodzaj. Parę składników własnoręcznie wymieszanych, zaledwie chwila czasu,a reszta robi się sama lub za pomocą piekarnika.

Taka mała śmieszna sytuacja - chciałam upiec zdrowy chleb, ale nie aż TAK zdrowy ;) Z przyzwyczajenia zapomniałam dodać soli... :p Ale wiecie co, zdziwienie na słowa męża "nie przeszkadza mi brak soli, smakuje mi tak jak jest" - bezcenne ;)

A tak swoją drogą, czarnuszka to dla mnie odkryty nowy kulinarny smak :) nie sądziłam, że jest pikantna :) Została już wykorzystana w obiedzie ;)

Sportowy post będzie osobno.

piątek, 21 lutego 2014

biegowo, OWSIANKOWO

Pooobieeeegaaaałaaaam!! Chorobo - goń się sama, ja mam swoje ścieżki :)




Dzisiejszy poranek w starym dobrym stylu rozpoczęty od gimnastyki :)

- pobudka ok 6:15, ogarnięcie kuchni, bo była w kiepskim stanie:p

- poranne ćwiczenia ok 15/20 minut

- później wyciśnięty sok zamiast kawy


ŚWIEŻO WYCIŚNIĘTY SOK: pół cytryny, pół grejpfruta, mała pomarańcza, łyżeczka miodu

- śniadanko (wrzucam wczorajsze, dzisiejsze bezzdjęciowe)


OWSIANKA mix: zalane wcześniej płatki owsiane, siemię lniane, słonecznik,pomarańcza, płatki kokosowe, jogurt, gorzka czekolada, orzechy włoskie, dynia i cynamon.


 - parę rzeczy na mieszkaniu, zarobienie ciasta na chleb:




- orkiszowy wafelek z dżemem i.... pochorobowe rozbieganie :)



- nielubiane pobiegowe rozciąganie (tak,tak, trzeba...) :p jabłĸo, później samooo dobrooo :D (oczywiście w większej ilości niż na zdjęciu)



- radość w oczach, że w końcu mogłam pobiegać!!!!!




Cmook, 
uciekam do książek!


czwartek, 20 lutego 2014

Jogurtowa przekąska

Ajj... uciążliy ból głowy i głupio zmarnowany dzień przez busy... Zdecydowanie wolałabym zostać jeszcze ten jeden dzień w domu, ale... ugh, było - minęło...

Kupiłam mąkę orkiszową i czarnuszkę i jutro planuję chlebek w II odsłonie :)

Wrzucam małe dobro :) 

JOGURT Z DODATKAMI: jogurt naturalny, mieszanka studencka, połamany na kawałeczki chrupki chlebek.

Na szybko, coś co kocham jeść na różny sposób - w mniejszej ilości jako przekąska, w większej na II śniadanie. Płatki, ziarna, bakalie, jogurt i moje kubki smakowe są szczęśliwe, wolą to od kanapek :)


środa, 19 lutego 2014

GRUSZKOWO-ORZECHOWA OWSIANKA

Mam nadzieję, że każdy już po śniadaniu... Ja właśnie skonsumowałam drugie :)
Czuję się zdecydowanie lepiej, w końcu gorączka spadła :)



GRUSZKOWO-ORZECHOWA OWSIANKA: zmiękczone płatki owsiane, gruszka, orzechy laskowe, słonecznik, siemię, cynamon, domowy sok malinowy. Samo bądź z jogurtem :)
 

wtorek, 18 lutego 2014

SURIMI ZE SZPINAKIEM

No i stało się... końcówka ferii = chory mąż. Pocztek nowego semestru = chora żona. Cóż, poczta pantoflowa funkcjonuje sprawnie nawet pośród wirusów... 
Piękna pogoda, słońce i ta myśl w głowie "pobiegać... buuu!". Gorączka, osłabienie, ruch tylko w sferze marzeń a w zamian ogromna flustracja, że organizm łaknie łóżka i stagnacji :( 
Dużo cytryny, miodu i natki z pietruszki - ciekawe ile jeszcze wersji napojów z tego stworzę? - to codzienne oszukiwanie się, że jutro będę jak nowa, ale ponoć psychika dużo potrafi zdziałać ;)

W garnku rosół, ale daruję sobie fotografowania takich rarytasów :p
Podrzucam uprzedni szybki obiadek. Który następnego dnia miał inne dodatki, a jeszcze później przeobraził się nawet w "sushi" dla desperata ;) Haha, o dziwo pomogło i zaspokoiłam sobie tzw. bóla ;)

Jeden z wielu pietruszkowych medykamentów ;)


SURIMI ZE SZPINAKIEM - makaron chiński z fasoli mung, szpinak, paluszki surimi, czosnek, sos sojowy, trochę mleka/serka bielucha, czosnek, przyprawy. Słonecznik, siemię lniane.


Makaron należy moczyć 10 min w zimnej wodzie, później zalać wrzątkiem na 5 min i gotowy, wystarczy odcedzić z wody ;) 
W tym czasie na patelni zrobiłam szpinak z czosnkiem, lubię dodać do niego trochę mleka i/lub jogurtu czy serka homo/bielucha oraz sosu sojowego :) Uwielbiam dodać czosnek! Z przprawianiem bywa u mnie różnie, tym razem zagościły chyba: pieprz, pieprz ziołowy, imbir, zioła dalmatyńsie, czosnek w proszku, nie zabrakło także ziarenek... 
Osobno na patelni można podsmażyć surimi, niemniej jednak obiad miał być szybki, więc po prostu pokroiłam je w paseczki i dorzuciłam do zieleniny :) Gdy nadmiar wody odparował, można było jeść :)

niedziela, 16 lutego 2014

Niedzielne śniadanie

My już od godziny po śniadanku.... Kocham takie wspólne niedzielne chwile :) Lub sobotnie, kiedy świeży zapach produktów prosto z targu i piekarni roznosi się po całej kuchni :)

Tym razem jednak domowej roboty chlebek żytni na zakwasie :)


Mmm... samej radości w sercu Wam życzę!

Jajecznica z cebulką na oliwie, domowe pieczywo z różnościami i kiełbaska (podkradłam trochę mężowi ;) )

ŻYTNI CHLEBEK NA ZAKWASIE ze słonecznikiem, dynią, siemieniem lnianym, do tego nieco musli z bakaliami i majeranek...

piątek, 14 lutego 2014

Pikantnie kawowa kostka w czekoladzie ;)

Walentynki już przeminęły, ale na zakończenie wrzucę jeszcze mały mix :) Dlaczego mix? Ponieważ to ciasto powstało ze wszystkiego ;) tzn. ze wszelkich pozostałości z "innych" wypieków itp. Skład podaję tylko orientacyjnie, ale... kurczę, muszę kiedyś dokładnie stworzyć i spisać elementy składowe tego deseru, ponieważ jest (był... już zjedzony ;) ) świetne w smaku!
Na zdjęciu jego pierwowzór - kostka :) Ale z tym więcej zabawy, więc resztę wypieku polałam w całości czekoladą i ozdobiłam gruszkami (obiecuję później dodatkowe zdjęcie)
 


PIKANTNA KOSTKA KAWOWA W CZEKOLADZIE: twaróg, gruszki, mąka żytnia razowa, kasza jaglana (ugotowana), jajko, kawa (u mnie cykoria z kawą), chilli, migdały, miód/daktyle wg uznania, łyżeczka proszku do pieczenia. Masa czekoladowa (kasza jaglana, kakao, daktyle, zmielone / kakao z masłem). Polewa czekoladowa, truskawki lub wiśnie (polecam wiśnie!! u mnie dżem wiśniowy 60%)

Jak mówiłam, skład to duży mix, trudno mi go pozbierać w logiczną całość :) Ale trzeba opatentować. W każdym razie:

Wszystko mielimy na jednolitą masę (kostka twarogu z 2 gruszkami, niecała szklanka kaszy jaglanej ugotowanej, pół szklanki zmielonych migdałów, słodkości wg uznania. Tak samo chilii i kawa wg smaku. Pamiętać należy, że ciasto będzie bardziej pikantne po upieczeniu. Proszek do pieczenia, jajko). Mąki dodajemy tyle aby struktura ciasta była zwarta. Nakładamy do foremki i pieczemy ok 40 minut (będzie wilgotne)
Gdy ciasto ostygnie kroimy na pół i smarujemy masą czekoladową, układamy plasterki gruszek, następnie truskawki lub wiśnie (ja we wspomnianej II wersji posmarowałam dżemem wiśniowym 60% owoców - Tesco), składamy. Wstawiamy do lodówki aby struktura stała się bardziej stała. Kroimy na mniejsze kawałki i dekorujemy je polewą czekoladową / polewamy w całości rozpuszczoną czekoladą, na górę układami plasterki wiśni (dodałam także rodzynki).


Mam nadzieję, że niczego nie pominęłam. I tak brzmi to dla mnie chaotycznie, ale jest pyszne :D

środa, 12 lutego 2014

Tartaletka migdałowa z kremem czeko-truskawkowym

Tartaletka migdałowa z kremem czeko-truskawkowym... Niestety u mnie w formie muffinki, bo brakło blaszki. 

MIGDAŁOWE TARTALETKI (tu muffinki) Z MASĄ CZEKO-TRUSKAWKOWĄ: zmielone migdały, miód, truskawki, czekolada gorzka lub masa czekoladowa (kasza jaglana, kakao, daktyle - zmiksowane na jednolitą masę, rozcieńczamy mlekiem), domowy sok wiśniowy.


Ciasto:
zmielone migdały i miód (w zależoności od ilości, ale na 100g migdałów niecałe 2 łyżki miodu) mieszamy razem. Foremkę smarujemy masłem i obsypujemy mąką razową. Pieczemy ciasto ok 15 minut. 

*można też dodać płatków owsianych, pierwsza muffinka na zdjęciu właśnie taki bonus posiada.
Masa:
truskawki ugniatamy i mieszamy z masą kakaową (u mnie z jaglaną), doprawiamy sokiem, wlewamy na gotowe ciasto, dekorujemy truskawkami i jemy na ciepło lub wkładamy do lodówki :)


Słodko tu ostatnio, ale jak mówiłam pierkarnik dużo pracował. Niemniej jednak obiadowe rzeczy też będą się pokazywać :)
Pozostaje mi powiesić pranie by później wykorzystać szansę zimowego biegu, póki jeszcze zza oknem widać śnieg :p 
Wczoraj śnieżyca, dziś ma być ponoć 6st. więc... uciekam ;)

Smacznego dnia :)

wtorek, 11 lutego 2014

Francuski buziak :*

FRANCUSKIE CAŁUSKI CZEKOLADOWE Z TRUSKAWKĄ: ciasto francuskie, masa czekoladowa (kasza jaglana, daktyle, kakao, mleko, truskawki, domowy sok wiśniowy), truskawki, miód i masło (do posmarowania przed pieczeniem).


MASA: ugotowaną kaszę jaglaną mielimy, dodajemy sporo kakao, daktyle (sparzone), mielimy. Masę rozcieńczamy nieco mlekiem, miksujemy z dodatkiem truskawek i opcjonalnie sokiem (u mnie domowy wiśniowo-jakiś :p).

Masą obtaczamy truskawki, robiąc kulkę. 



Układamy na cieście francuskim i "zamykamy" (od preferencji, mnie zależało aby francuski smakołyk trochę się otworzył i dał nam buziaka ;), więc nie sklejałam idealnie ). Smarujemy górę miodem z masełkiem. Aby ciasto się nie rozwarstwiło, nakłuwamy widelcem. Pieczemy ok 15-20 min (tak aby nabrało rumianego koloru, tym się kierować) w 180st.

Smakuje wyśmienicie :)

----

Wiecie, zjadłam dziś pierwszy raz czekoladę mleczną z rodzynkami w rumie i całymi orzechami? Jestem ostatnio ciakawa nowych czeko-smaków o ile skład jest znośny;) Tabliczka z całą zawartością waży 200g, więc w sumie podzieliłam cenę na 1/2 i doszłam do wniosku, że można się skusić i kupić :p Fanką mieszanek studenckich też się stałam :>

Niewielką rekompensatą za straty moralne było 45min biegu (późna godzina, dzięki dla męża, że zmotywował mnie do wyjścia!). Kiedy zaczęłam myśleć w stylu "no nieee wiem... ale... nie, bo...." przypomniały mi się różne demoty, że zawsze znajdą się wymówki, że pogoda jest zawsze, i że warto pobiegać nawet 20 minut niż niepobiegać ich wcale itp. Cóż zatem mogłam zrobić innego niż założyć buty i ruszyć przed siebie? :)) Było mi absolutnie cudownie, a wszystko zakończyłam jeszcze ok 40minutowymi lekkimi ćwiczeniami wzmacniającymi.

poniedziałek, 10 lutego 2014

Potreningowo - szpinakowa sałatka i koktajl

Wczorajsze potreningowe jedzonko :)

"Nigdy nie jadłem tak świeżego (czyt. wiosennego) posiłku w zimie" - mąż ;)

Pisałam o sałatce ze szpinaku, prawda? Oto i ona:


SAŁATKA ZE SZPINAKIEM: świeży szpinak, pomarańcza, siemię lniane, słonecznik, makaron razowy, cynamon, cytryna (troszkę skropić), biały ser. Sos: jogurt, oliwa z oliwek, ząbek czosnku, zaprawa do sushi, zioła dalmatyńskie.

Ozdobione truskawkami, ale tylko dlatego, ze zostały mi z deseru ;) Oczywiście mrożone... Niemniej jednak polecano mi szpinak z truskawkami i chiliiiii :)

KOTAJL (dwie porcje) 

- dwa pęczki natki z pietruszki, 
- objętościowo tyle samo szpinaku, 
- płatki owsiane (zmiękczone wcześniej gorącą wodą), 
- pół kostki twarogu, 
- cała cytryna, 
- pomarańcza
-woda mineralna, 
- ciutkę cynamonu, 
- łyżka miodu.


Oczywiście cytrynę, miód i wodę dodajemy wg smaku oraz oczekiwanej konsystencji naturalnego izotonika :) Można dowolnie kombinować z dodatkiem owocowym: pomarańcza, mango, melon, gruszka, truskawki, nic ;), uprzednia wersja do znalezienia tutaj


A tak swoją drogą... pierwszy raz upiłam świeży szpinak, szczęśliwie paka po 0,99zł więc trudno się było oprzeć ;) Chcę więcej!

niedziela, 9 lutego 2014

PLACUSZKI JAGLANE Z CUKINIĄ I LIŚĆMI RZODKIEWKI

Uff... chyba długo nie będę włączać piekarnika :) Przez ostatnie 3 dni był dość mocno eksploatowany, więc pewnie i coś ze słodkości się tutaj będzie pokazywać. Ale wszystko w swoim czasie :)

Poniżej obiecane na fanpagu placuszki jaglane z cukinią i... z nowym, jak dla mnie, odkryciem kulinarnym, a mionowicie z liśćmi rzodkiewki :) Też je zawsze wyrzucaliście? Ja zaczęłam je zachowywać od momentu gdy na beskidziekmamie.pl zobaczyłam przepis na zupę rzodkiewkową. Poczytałam troszkę w internecie i faktycznie można "to" jeść :-D 
Tutaj w (długaśnym jeszcze) poście jest ona uwieczniona :)

PLACUSZKI JAGLANE Z CUKINIĄ I LIŚĆMI RZODKIEWKI -  kasza jaglana, liście rzodkiewki, cukinie, marchewka, siemię lniane, słonecznik, mąka żytnia, mleko, jajka, przyprawy wg uznania (u mnie zioła dalmatyńskie, pieprz ziołowy, oregano i sos sojowy)

Kaszę wraz z liśćmi nieco zmieliłam mikserem, dodałam cukinię (połowę starłam na grubych oczkach, połowę pokroiłam w talarki), marchewkę (startą na grubych oczkach), ziarna, jajka (miałam dużo masy, więc 2), mleko, przyprawy, mąkę - tyle aby uzyskać całkiem gęstą konsystencję. Wymieszać i na patenię :) 

Od 3 dni ćwiczenia interwałowe i wzmacniające, wczoraj suuuuper wycieczka do Gliwic :) A konkretniej odwiedziliśmy z mężem palmiarnię (ostatnio byłam tam na wycieczce szkolnej :p) i udało nam się zobaczyć także nową część - akwarium :) Dużo rybek tych duuużych i malutkich ale za to we wszystkich barwach :)
Oboje studiowaliśmy w Krakowie, jednakże pierwszy rok mąż spędził w Gliwicach, więc z miłą chęcią zobaczyliśmy kawałek jego wspomnień :) Było dużo opowieści, duuużo chodzenia (w samej palmiarni zeszło ponad 3h) i dużo miłych chwil :)

Dziś miałam przyjemność także z nim pobiegać :) Zrobiłam o jedno kółko więcej w pobliskim parku (?), więc 50min dla mnie i 40 dla mej drugiej połówki, z czego bardzo się cieszę :) (nie, nie z tego, że dłużej biegałam, a z tego, że zrobiliśmy to wspólnie i w objęciach pięknej pogody).

Powstała dziś pyszna sałatka ze szpinaku i napój izotoniczny, z pewnością też zostaną opublikowanie, ale teraz... cóż, wybaczcie - olimpijskie skoki narciarskie wzywają ;)

Ciao!

wtorek, 4 lutego 2014

JAGLANY KOKTAJL PIETRUSZKOWO-BANANOWY

Obiecana wczoraj facebookowa zagadka :)

Przedstawiam w wersji bazowej oraz w eksperymentalnej odsłonie.

Baza:


JAGLANY KOKTAJL PIETRUSZKOWO-BANANOWY: 1,5 bananu, mleczko sojowe (spokojnie można zastępować jogurtami/maślankami itp), woda mineralna, nieco cytryny, kasza jaglana, 2 pęczki natki z pietruszki, łyżka słonecznika i siemienia lnianego

Małe natchnienie po warsztatach w klubie fitness, gdzie mówiło się o pietruszce na tyle smacznie, iż od soboty za mną chodzi ;) Kolktajl bananowo-sojowy też był wart spróbowania.

Zaczynam od zmiksowania kaszy z małym dodatkiem mleka. Kiedy masa będzie już gładka dodaję resztę składników. Mleko/woda/nabiał dodaję zawsze wg uznania, w zależności od tego jaką konsystencję chcę uzyskać.

A oto wczorajsza wersja z pominięciem cytryny, w zamian dodatek kakao i orzechów włoskich. W sumie fajny sposób na przemycenie natki z pietruszki dla niejadków (myślę, że nawet mój brat zjadłby w takiej wersji "zielskie śmieci", które zawsze z zup wybiera ;) )




jaglana pasta awokado

JAGLANA PASTA AWOKADO -  kasza jaglana (gotowana w 1/3 z mlekiem sojowym), mleko sojowe, miękkie awokado, pęczek natki pietruszki, przyprawy wg uznania.

Bazą do tej pasty jest samo awokado z dodatkami: czosnku, soli, ziół itp. jak kto lubi... Jednak nigdy nie robiłam takowej. Ogólnie awokado zawsze mijało się z moją ręką na półkach sklepowych.

Od dzisiaj sądzę, że to całkiem duża strata :) Z pewnością jeszcze z niego skorzystam :)

Jednakże moim smakiem od niedawna jest pietruszka, kasza jaglana, więc... poszukując nowych smaków, sięgnęłam po zielonego stwora ;) Zdrowa, pełna witamin alternatywa dla masełka czy serków kanapkowych :)

sesyjna owsianka

KAKAOWA OWSIANKA MG - ok 6 łyżek płatków owsianych, kakao (zalane gorącą wodą wcześniej aby zmiękły), siemię lniane, słonecznik, rodzynki, brązowy ryż preparowany, orzechy włoskie, płatki pełnoziarniste (łyżka), czekolada, domowy sok porzeczkowy.

Sesyjne śniadanie ;)

poniedziałek, 3 lutego 2014

Twarogowe serniczki dwukolorowe

Wczorajsze śniadanie... wiem, jestem zdolna, miała być jajecznica a wyszły zapiekane serniczki :p Bynajmniej nie z niewypału jajecznicy ;) Pokroiłam cebulkę, chciałam zrobić ją z płatkami owsianymi i (może z bakaliami....) i w tym momencie nie spasowała mi cebula na patelni, więc zabrałam się za rozgniatanie... Sera i banana :)

Serowa zapiekanka zjedzona bardziej na II śniadanie, po przyjściu z kościoła (za późno się wzięłam za pieczenie i wyłączyłam sprzęt tuż przed wyjściem).

Żałuję, że nie pokusiłam się o zdjęcie jak były jeszcze cieplutkie, bo pięknie wyrosły :)

Bardzo polecam jako jedzonko po treningu :)
 


DWUKOLOROWE SERNICZKI TWAROGOWE -  kostka białego sera, płatki owsiane (u mnie musli z bakaliami), daktyle, 2 banany, słonecznik, siemię lniane, jajko + białko, kakao naturalne (do części masy, jako warstwa ciemna). Piec ok 30 min.
Bardzo trudny i wymagający przepis... Zalać płatki aby zmiękły, a potem wszystko razem rozgnieść i wymieszać;)
Jedyny myk, to dodać do kokitek 1/2 masy. Do drugiej części wędruje kakao, jak złączymy składniki razem, to nakładamy drugą warstę do miseczek.
Piekłam ok 180st.

Makaron azjatycki z tofu :)

Bardzo chodziło za mną tofu.. a do niego widziałam idealnie smak makaronu soba :) I w ten oto prosty sposób, poprzez wypad do sklepu, mógł powstać azjatycki obiad :)
Kolejna zaległość, acz przedwczorajsza! Musiałam zużyć pieczarki i pora, więc taka warzywna mieszanka nie stała na przeszkodzie :) Póki jej nie dodałam danie wyglądało na tajskie :p

Przygotowanie zajęło parę chwil... Po 50minutach biegu, spotkałam się przy drzwiach z mężem, musiał podskoczyć jeszcze na pocztę i po 2 rzeczy do sklepu obok, a jak przyszedł obiad był już gotowy :)
Przed biegiem (testowałam nowe buty!) zamarynowałam tylko tofu.

Muszę przyznać, że trening tym razem był dla mnie ciężki, może ciało było zbyt zmęczone? A może przesilenie spowodowane pogodą?Dzień wcześniej pomykałam pośród śniegu i było genialnie ;)

MAKARON Z TOFU I WARZYWAMI - makaron soba, tofu, sos sojowy, mieszanka chinska (warzywa), pieczarki, por, czosnek. Kurkuma, trochę mleka, zioła.

Zamarynowałam godz. wcześniej tofu (naturalne i 1/3 reszty wędzonego): pokroiłam w kostkę, dodałam sos sojowy i pieprz ziołowy. Do lodówki.

Później w talarki poszatkowałam pora, pieczarki i wrzuciłam na patelnie z dodatkiem wody aby się poddusiły (nieco posolić, aby sok szybciej puścił). Następnie podlałam wszystko mlekiem, aby wydobyć smak. Po chwili zawitało tofu :). Na koniec sos sojowy, mieszanka chińska i zioła. W tym czasie swoje (dosłownie) 5min miał mamaron (jest z mąką gryczaną).
Zielona herbatka do filiżanek i można jeść :)

niedziela, 2 lutego 2014

Zapraszam na FB!

Zapraszam  do polubienia nowego profilu na fb ;) Zwłaszcza jak Twoim porannym oddechem jest ten portal społecznościowy, to połącz 2in1, na bieżąco będę każdy post tam udostępniać :)

<Klik>, pamiętajcie - lubię to! ;)

sobota, 1 lutego 2014

Dzień otwarty, klub fitness! :) + aktywność drugiej połówki ;)

Parę godzin spędzonych w kubie fitness na dniach otwartych, byłam chyba jedyną osobą, która zaliczyła wszystkie panele ćwiczeniowe :p Jako, iż pierwszy raz byłam na fitnessie muszę powiedzieć "łaał, dałam czadu" :D W jednym momencie, kiedy katowaliśmy mieśnie ud poraz kolejny oraz ramion myślałam, że wymieknę - przyznaję, ale świadomość, że wymiękają obok mnie osoby, które dopiero przyszły, były dla mnie wartościujące i motywujące :)

Co z mojego punktu widzenia? Świetnie dziewczyny prowadzą, pełnia energii, zdrowego zwariowania, mocnych i bardzo intensywnych ćwiczeń. Szacun (zwłaszcza za ilość certyfikatów, które zajęły całą ścianę w korytarzu).
Spróbowałam pysznego vegańskiego tortu, całkiem dobrego ciasta i dużo przekąsek "małych kanapeczek" (czyt. kanapka + nóż = ćwiatki :p) z hummusem, pasztetem sojowym oraz z suszonymi pomidorami), jednego z lepszych szampanów oraz koktajl bananowo sojowy :)

Do tego zgarnęłam dziwny bon na darmowy parkin przy lotnisku przy wykupie jakiejś imprezy powyżej 2tysiaków za osobę przez biuro :p Oraz miły bon do restauracji, z któreg bardzo się cieszę :)

Za mną wykłady z "baftingu" (nie chce mie się sprawdzać jak się pisze, sory :p), masażu, makijażu, posiłków vege pod kątem treningów.

Spalonych kalorii nie liczę, acz zaliczyłam:
areo fun,
interval,
zumba party,
piates + joga,
body max,
trening funkcjonalny

Bloki były 30minutowe, acz dawały wycisk (interval świetny!)

Finalnie wyszłam z planowanym karnetem w nieplanowanej cenie - 50% ;) Nabyłam 10wejściowy, bo jako jedyny miał opcję ważności 3msc. 4 wejścia się w tej opcji nie kalkulowały, bo by miesiąc się skończył a cena byłaby normalna już, więc 10 jest ok :) Niestety 12wejściowy miał tylko opcję miesiąca. Mimo wszystko nie chciałabym aby fitness zdominował bieganie :)
No i ogólnie... mała nieodpłatna reklama (no ale ludu też tu dużo nie zagląda pewno :p), ale klub Equinox ma tak pozytywne barwy wyposażenia, zakręconych trenerów (także płci męskiej!), że sama z siebie, od kiedy przeprowadziłąm się do Bielska, jakoś myślałam o tym miejscu, aż w końcu tam trafiłam. A że akurat kiedy chciałam kupić karnet, pojawił się urodzinowy dzień otwarty i nabyłam go w niższej cenie, to już rarytas :p

Wiecie co... to mnie czasem przeraża... Wiem, ze mięśnie nóg odmówią mi jutro posłuszeństwa, że logicznym jest iż musiałam wykończyc dziś organizm (te ćw serio były intensywne), ale leżąc przed chwilą na łóżki i oglądając film, poczułam sie dziwnie, ze leżę i się nie ruszam i że mam ochotę pobiegać lub poćwiczyć.................. eeeem, powinnam zdecydowanie iść już spać!

Cmok!

P.S. Drugi radosny aspekt dla mnie, to to że w tym samym czasie mąż rozpoczął korzystanie z zakupionego na czymś w stylu groupon, z karnetu na siłownię. Bardzo przyjemnie o tym mówił, o atmosferze, otwartości ludzi, "opiece" trenera (jako że był tam pierwszy raz, to facet poświęcił mu czas na omówienie ćwiczeń i ich formy), no i najważniejsze "można odpocząć... nie ma stresu, papierów i latania po urzędach a każdy witał cię podając dłoń". Dla mnie to bardzo ważne, że mąż też zaczął trening, serio tego chciałam :) Pozdrawiam Cię, jeśli to czytasz! Tak trzymaj!