Uff... chyba długo nie będę włączać piekarnika :) Przez ostatnie 3 dni był dość mocno eksploatowany, więc pewnie i coś ze słodkości się tutaj będzie pokazywać. Ale wszystko w swoim czasie :)
Poniżej obiecane na fanpagu placuszki jaglane z cukinią i... z nowym, jak dla mnie, odkryciem kulinarnym, a mionowicie z liśćmi rzodkiewki :) Też je zawsze wyrzucaliście? Ja zaczęłam je zachowywać od momentu gdy na beskidziekmamie.pl zobaczyłam przepis na zupę rzodkiewkową. Poczytałam troszkę w internecie i faktycznie można "to" jeść :-D
Tutaj w (długaśnym jeszcze) poście jest ona uwieczniona :)
Kaszę wraz z liśćmi nieco zmieliłam mikserem, dodałam cukinię (połowę starłam na grubych oczkach, połowę pokroiłam w talarki), marchewkę (startą na grubych oczkach), ziarna, jajka (miałam dużo masy, więc 2), mleko, przyprawy, mąkę - tyle aby uzyskać całkiem gęstą konsystencję. Wymieszać i na patenię :)
Od 3 dni ćwiczenia interwałowe i wzmacniające, wczoraj suuuuper wycieczka do Gliwic :) A konkretniej odwiedziliśmy z mężem palmiarnię (ostatnio byłam tam na wycieczce szkolnej :p) i udało nam się zobaczyć także nową część - akwarium :) Dużo rybek tych duuużych i malutkich ale za to we wszystkich barwach :)
Oboje studiowaliśmy w Krakowie, jednakże pierwszy rok mąż spędził w Gliwicach, więc z miłą chęcią zobaczyliśmy kawałek jego wspomnień :) Było dużo opowieści, duuużo chodzenia (w samej palmiarni zeszło ponad 3h) i dużo miłych chwil :)
Dziś miałam przyjemność także z nim pobiegać :) Zrobiłam o jedno kółko więcej w pobliskim parku (?), więc 50min dla mnie i 40 dla mej drugiej połówki, z czego bardzo się cieszę :) (nie, nie z tego, że dłużej biegałam, a z tego, że zrobiliśmy to wspólnie i w objęciach pięknej pogody).
Powstała dziś pyszna sałatka ze szpinaku i napój izotoniczny, z pewnością też zostaną opublikowanie, ale teraz... cóż, wybaczcie - olimpijskie skoki narciarskie wzywają ;)
Ciao!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz