Wczoraj - w poniedziałek powielkanocny - o 23, gdy właśnie zasnęłam, mąż obudził mnie małą ilością wody z butelki, mówiąc, że jeszcze jest poniedziałek :p Na początku nie chwyciłam o co chodzi i byłam zła, ale gdy wstałam przy okazji do toalety to mnie olśniło i chciało mi się z tego śmiać ;)
Zastanawiam się co tu wrzucić, może zacznę od standardowego świątecznego stołu i ukochanego przez wszystkich (a zwłaszcza meża) ciasta marchewkowego :)
W tym roku w koszyczku znalazło się chyba wszystko co trzeba :) W ubiegłe święta ksiądz wymieniał zawartość święconki i zdziwiło mnie, że mówił o pieprzu i serze. U nas zawsze była tylko sól, ale faktycznie pasuje dać i pieprz, niemniej jednak ser mocno mnie zdziwił... Poczytałam na paru stronach i faktycznie jest on "na liście", więc upchaliśmy kawałek ;)
Na Śniadanie Wielkanocne pojechaliśmy do Krakowa (do babci, gdzie przyjechała też moja najbliższa rodzinka i ciocia na chwilkę wróciła z Hiszpanii - jeej, owoce prosto z hiszpańskiego targu smakują wybornie!). Na obiad wróciliśmy do Bielska do teściowej.
Taka mała fotka jedzonka :) Z innych zagranicznych klimatów, było nam dane spróbować jeszcze hiszpańskiej szynki, która jest "surowa" ;) A tak konkretniej to wędzona. W strukturze przypomina troszkę cienko pokrojonego sałatkowego łososia, jest jakby ciągnąca się i zupełnie nie przypomina w strukturze typowej szynki ;) Ale smakuje ciekawie...
A teraz już do konkretów. Na pierwszy ogień zarzucam zdjęcie ostatnich dwóch kawałków ciasta marchewkowego, które zrobiłam :) Przepis pochodzi z mojej ulubionej słodkiej strony. Zapewne wielu z Was tam zagląda :)
Ja zrobiłam minimalne zmiany zastępując mąkę pełnoziarnistą i część cukru zmiksowanymi figami i daktylami. Zupełnie inną zrobiłam natomiast masę :)
Zapraszam też na FB!
MASA KOKOSOWA: dwa małe opakowania serka homogenizowanego naturalnego, daktyle i figi (wg preferowanej słodyczy), kokos, żelatyna. |
Ciasto w środku po upieczeniu, a w miesce obok masa kokosowa - żelatynę wcześniej rozpuszczamy w odrobinie wody, serki miksujemy z bakaliami, dodajemy kokos i lekko możemy ponownie zmiksować. Masę wsadziłam do lodówki, a gdy zaczęła mieć gęstą konsystencję przełożyłam nią blaty i posmarowałam wierzch.
Uprzednio udekorowałam górę orzechami włoskimi, tym razem zapomniałam i wszystkie poszły do ciasta ;) Więc posypałam wierzch kokosem i kakao.
Przepis znajdziecie na podlinkowanej powyżej stronie, robiłam identycznie. Jedyną różnicą są pogrubione składniki, które minimalnie zastąpiłam. No i nawet gdybym niewiadomo jak chciała, to nie mogę Wam pokazać innego zdjęcia, gdyż to jedyne uratowane kawałki ciasta ;)
Post wędruje na FB.
Co jeszcze zrobiłam?
Mazurka z kaszą jaglaną, muffinki razowe z otrębami i z pozostałości ciast, które nie zmieściły się do foremki "coś" co nada mi się w przyszłości na blaty ;) Utarłam chrzan z jajkiem i jogurtem i wiem, że za rok chrzan zrobię od podstaw sama :) Upiekliśm też najpyszniejszy jak do tej pory chlebek i zafarbowaliśmy jajka :) I gdyby nie mąż nigdy bym się z tym wszytkim nie wyrobiła, bo pracowaliśmy wspólnie w kuchni od sobotniego poranku :)
po co komu taki przepis po świętach, to powinno byc przed świętami opublikowane teraz czas na grilla, majówke.
OdpowiedzUsuńBo mąż ma urodziny w październiku i ciasto stało się pysznym tortem :)? Bo ciato marchewkowe nie jest specjałem świątecznym? (lol)
OdpowiedzUsuńBo reszta postu jest relacją z tego jak mi minęły święta?
Bo eeee? :D :D
Pozdrawiam ;)