środa, 30 października 2013

japońsko i dyniowo :)

Troszkę zaniedbałam bloga ;) Ale trudno mi było ostatnio na niezobowiązującą chwilkę z laptopem ;) Minęły już trzy projekty, finalny "egz" z praktyk oraz wyjazd do Krakowa. W przygotowaniu obecnie projekt dotyczący edukacji japońskiej - nic tak dawno mnie nie wciągnęło jak to! Pierwszy raz chyba cieszę się, że mam okazję na studiach zająć się i czytać, to co odłożyłam podczas studiów licencjackich... moją małą japońską pasję :)
Ale apart i kuchnia oczywiście nie pokryły się pajęczyną :)

Zdziałałam na urodziny męża sushi oraz zupę miso kolejnego dnia (niestety jak na złość w dniu urodzin nigdzie nie mogłam znaleźć pasty miso, a kolejnego dnia wszędzie pasta była ale zaś tofu wywiało :p). Troszkę sushi nabrało polskiego akcentu, niestety azjatyckie rzeczy w Polsce dalej mają swoją cenę, a kiedy się chce coś kupić to nagle rzeczy znikają z półek :p
Tym razem zwinięcie boczne, ale co tam :)

sake sushi (sushi z łososiem) - ryż do sushi, marynata do ryżu gotowa lub własne (ocet ryżowy + cukier + woda), algi morskie. Składniki (pokrojone w paseczki): łosoś, zielony ogórek, bambus, papryka, marynowana cebulka. Budżetowa modyfikacja: serek bieluch lekki oraz siemię lniane. Sos sojowy
 Cóż, miałam siemię, więc sezamu nie kupowałam, a i serek philadelfia zastąpiłam bieluchem :) Japończycy w domowej kuchni też nie zawsze trzymają się sztywno przepisów ;) Niemniej jednak tak powstały futomaki (zawinięte w liście nori, z wieloma składnikami) oraz uromaki (ryż na wierzchu z ziarenkami).
Gotuję ok 20min ryż + 10min z wyłączonym gazem pod przykryciem. Do ciepłego ryżu dodaję marynatę i przykrywam ściereczką aby ziarna nie wyschnęły. Czekam aż troszkę ostygnie i działam - zważywszy na urodziny mąż dużo sobie pozawijał i i tak stwierdził, że nie zasługuje i to on mi powinien taką ucztę zrobić :) Na samym końcu zobaczycie moje dzieło z kursu


ZUPA MISO Z MAKARONEM CHIŃSKIM (fasola z tapioką) i BAMBUSEM - no muszę tu zaznaczyć, tu powinno być TOFU (!), którego nie mogłam dostać :( Niemniej jednak: pasta miso, podprażona cebulka i bambus, szczypiorek, makaron.
 Skonsumowane tradycyjnie, po japońsku, pałeczkami ;) Postanowiłam pierwszy raz zobaczyć "jak to jest" zjeść zupę bez łyżki :p Akurat dzień wcześniej oglądałam dokument, gdzie mówili o kuchni i tłumaczyli dlaczego "siorbanie" przy jedzeniu zupy jest w normie... cóż, nie będę zdradzać szczegółów, ale mieli rację ;)


Wczoraj mąż zrobił zupę, która w efekcie została pure :p bo nie chciał się przekonać, do moich delikatnych sugestii ;) Postanowiłam jednak dać wolą rękę, więc zjedliśmy w zasacie wpół na wpół I i II danie :D

ZUPA KREM DYNIOWO-KALAFIOROWA Z NUTĄ KOKOSOWĄ I TOFU:  pół małej dyni, pół kalafiora, cebula, pół woreczka ryżu brązowego, woda/mleko (lub samo mleko), wiórki kokosowe. Dodatki: tofu, kukurydza z puszki, grzanki żytnie ze słonecznikiem - przyprawy: sos sojowy, chilli (niekoniecznie dla dzieci), kurkuma, imbir, czosnek, rozmaryn. Ale tu wszystko wg uznania




 Trudno mi oszacować dokładne proporcje mleka i kokosu (tu ok 1,5 łyżki), bo zupa powstała z pozostałości po wczorajszym pure męża (zmiksował dynię, kalafiora, cebulę, pół woreczka ryżu brązowego, dodał wodę i przyprawy, zagotował), ale każdy będzie widział jaka konsystencja mu pasuje. Także ominęła mnie po prostu część miksowania. Dziś dodałam mleka, kokosu, jabłka, doprawiłam. Wszystko na nowo zmiksowałam i zagotowałam aby krem się nie rozwarstwiał. Bardzo dobrze smakuje podane z kukurydzą, wrzuciłam także tofu i grzanki Pyszne!

Poniżej moje obiecane zdjęcia sushi, które powinno być jak sushi :) W tle jeszcze wtedy brzydka szafka :p Moje dzieło ;)



SUSHI - futomaki, uromaki, marynowany imbir

Chciałabym móc kosztować kuchnie japońską... jest to moja fantazja kulinarna i rozpływam się na samą myśl o tym ;> Już sam marynowany imbir jest dla mnie obłędnym smakiem ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz