niedziela, 28 lipca 2013

wakacje - cz. II

Od jakiego czasu bardzo za mną chodzi przygotowanie warsztatów związanych z kulinariami w fitness klubie (znaleziony)! Trochę brakowało weny, odwagi do czegoś takiego, może tego drugiego bardziej (?) A może brak motywacji aby zawsze fotografować to co się fajnego zrobiło do zjedzenia i pisanie o tym zabiera tę odwagę?
Przyznaję się, że rzadko to robię, albo raczej ostatnio całkiem często, ale niestety telefonem, bo po aparat nie chce się sięgnąć i potem zrzucać ;) Co równa się niezbyt pięknym efektem zdjęcia, a co dalej niechęć aby to wstawić ;) no ale cóż :>

Ostatni tydzień od poniedziałku do czwartku codziennie był biegowy, głównie o poranku (to powietrze jest niezastąpione!). Niemniej jednak parę razy udało mi się wyciągnąć męża na nocny bieg :> Cóż, z kilometrażu może nie jestem zadowolona, jakoś pechowo mam tu trasę zrobioną na okolice 8 km :( Tęskni mi się pod tym kątem z Krakowem, gdzie mogłam spokojnie biec po 12km. Jakoś biegi tutaj na siłę wydłużane kolejną przecznicą mnie nie bawią, a znowu rzeczka gdzie biegam oblegana jest wcześnie przez słońce, wieczorem przez komary i prawie cały czas przez psy :/ Tu mam ból Bielska, niby zielone, a parków większych niż na rozgrzewkę brak... Bo nie każdy mieszka blisko błoni czy lasku. No ale jakoś daję radę. Podoba mi się to, że radość zaczęło mi sprawiać to, że wyszłam pobiegać, a nie to ile tego było. W pewnym momencie poczułam, że bieg stał się dla mnie obowiązkiem, a nie przyjemnością, więc takie inne nastawienie mi się podoba. I tak zwiększę kilometraż z czasem :)

Fb biegacza udostępnił 7km chorzowski bieg w sierpniu i może to jest pierwsza okazja aby zmierzyć się ze swoim lękiem przed startami :)? Hmm, fajnie by było mieć z kim pobiec. Zaczynam urabiać męża :p Ale też to wiąże się z moimi chęciami -  chciałabym w tym fitness klubie stworzyć grupę wspólnie biegających i spotykających się kobiet (jak i panów?). W głównej mierze dlatego, że ostatnio strasznie samotnie się czułam w Bielsku, bo poza mężem niezbyt mam okazję na towarzystwo. Dobre znajome ze studiów jak na złość mieszkają zupełnie w przeciwnym mieście niż uczelnia i busowe dojazdy kiepskie :/ Więc może samej coś zainicjować w miejscu, gdzie spotkam ludzi, którzy mają takie spame aktywne zamiłowania co ja?

Wracając do znajomych to moja mała wena twórcza na przekąskę (z pysznymi pralinkami z... kaszy jaglanej! Hit każdego spotkania ;) ). Na zdjęciu także ostatnia moja miłość... ciasteczka owsiane z owocami goji (dodawały mi energii na kajakach :p)



Całość
ciasteczka owsiane z owocami goji, daktyle, galaretki malinowe i ananasowe, batonik pełnoziarnisty kokosowy z czekoladą, daktyle, sernik, pralinki jaglane w wiórkach kokosowych i kakaowych

Był też koktajl bananowy z domieszką truskawek, a do tego lody. Ja zmieszałam, ale kumpela zdecydowała robić sobie polewę na lodzie na patyku ;) 


Koktajl bananowo-truskawkowy z lodami


Wracając z wyprawy górskiej nazbieraliśmy jeszcze sporo jagód (!!!) i tak oto mogliśmy sobie pozwolić na koktajl jagodowy w cenie tylko kefiru ;) Posłodzony miodem. Deser podczas wspólnych scrablii, więc i słownik w tle :p o dziwo otworzył nam się na wyrazie "cynamon" (jakaś sugestia?)



- sałatka owocowa podana z jogurtem i musem jagodowym, lody z musem (dla chętnych był sorbet mango/czarna porzeczka), sernik, posypka z tartej gorzkiej czekolady. Koktajl jagodowy, advocat kawowy.


Wczorajszy wakacyjny obiadek :) Było pyszne!

- świeży pstrąg na parze, ziemniaczki z tymiankiem i majerankiem na parze, przyprawiona cukinia z patelni na oliwie, białe półwytrawne wino. Ja miałam jeszcze fasolkę szparagową na parze, ale robiła się dłużej ;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz