środa, 31 lipca 2013

2dniowy kuchenny maraton kasz

1. Wczorajsze śniadanie przed biegiem (jeszcze "przed" wpadły daktyle i miód):

miseczka płatków owsianych zalanych z łyżką kakao, siemię lniane, słonecznik, płatki pełnoziarniste z otrębami, maślanka. Suflet gryczany, arbuz kawa

2. Wczoraj po treningu:

menu do godziny po biegu. A wcześniej zaraz po treningu wpadło jabłko i woda ;)

kanapki i piętka ;) chleb razowy, serek bieluch, sałata, wędlina, ser, sałatka marchewkowo-ananasowa, rzodkiewka, pomidor, oliwki z papryczką, szczypiorek. Kawa zbożowa. 

3. Kasza jaglana, w końcu się zmotywowałam! Ona wczoraj królowała w paru różnych odsłonach. Efekt bardzo smaczny, aczkolwiek mleczko samo w sobie nie powala, za to świetnie smakuje z płatkami.

NUTELLA JAGLANA ;) kasza jaglana, kakao, daktyle, miód, mleko jaglane  (kasza, woda, daktyle, słonecznik, ciut soli, kokosu i miodu)
 Z miłości do męża zrobiłam na słodko, bo początkowo smakowało jak gorzka czekolada ;) Świetnie smakowało z bagietką :D Chcieliśmy znaleźć maślanego rogalika ale po 18stej już nawet w Tesco nie było :p
Wcześniej zrobiłam mleko jaglane wg przepisu pod obrazkiem.

zupa marchewkowo-jaglana (marchew, cebula, czosnek, kasza, curry, kurkuma, sól i zioła wg gustu, u mnie majeranek, bazylia, tymianek) z purre miętowo groszkowym (groszek gotowany na mięcie lub zmiksowany z listkiem mięty, gałka muszkatołowa), posypane migdałami, kleks jogurtowy i oprószone cynamonem

4. Dzisiejsza śniadanie. Zaczęło sie na raty od owoców, dlatego arbuz zjedzony :p ale finalnie i tak zrobilam płatki, bo jednak głód przyszedł ;) Do tego wpadły jeszcze 4 ciasteczka zbożowe. 

zjedzony arbuz i zastąpione innym zjedzone jabłko :p

owsiane na mleku jaglanym, siemię, płatki pełnoziarniste z otrębami

tekturka z nutellą jaglaną, suflet gryczany z wcześniejszych postów

+ niewidoczne ciasteczka, które dostałam: pełnoziarniste dwa herbatniki, owsiane i  po  prostu pełnoziarniste ;)

Minęło już trochę czasu,a ja dalej czuję sie nasycona ;) Zamiast kawy póki co Mg ;) bo chyba organizmowi przez kawę, upały i treningi go brakuje, co dnia taka zbita, zaspana i nijaka wstaję ;) Dziś jak dawno nie było, wstałam o 8 a nie przed 7 :) Wczoraj pobiegałam 52 minutki, jestem bardzo zadowolona, acz... wchodzę do domu o 9:52, ściągam buty, idę sprawdzić jak temperatura a tam... oberwanie chmury ^^" wow, ale się wyrobiłam z treningiem :p
Z powodu, że jest już ciepło, nie mam po co iść na miasto i pewno większość dnia spędzę w domu to zrobię chyba za chwilę killera (?) aby nie siedzieć na tyłku cały dzień. Wieczorem pobiegam albo salsoteka, albo to i to?

Chciałabym także podzielić się adresem bloga, który bardzo mnie inspiruje :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz