Wózek kupiony, wygrany na warsztatch fotelik samochodowy dziś przyszedł :) Mimo deszczu i ponurych widoków zza oknem, dzidzia zmobilizowała mamę i zrobiła ze mną dziś 44 długości basenu :)
Do męża choroba się dobija :/ Zresztą większość osób w koło smarka i kicha. Miałam jechać do mamy na weekend, a brata też coś chwyciło i bądź tu człowieku mądry... Nie chce z mom Skarbkiem malutkim dołączyc do grona kichaczy... Pozostaje więc jedzeniowe wzmacnianie. Kasze, kapusty kiszone, czosnek, natka z pietruszki, miód, cytrusy, kiwi itp. Nawet mężowi do pracy podrzuciłam dziś zdrową wałówkę, o czym pisałam na FB.
Dzisiejsze danie (gryczana z czosnkiem, imbirem itp, rybka i kapustka) było pyszne, ale jeszcze nie ma go na komputerze, także wrzucam...
Wczorajszy obiadek:
Myślę, że danie bardzo oczywiste i nie muszę zbytnio opisywać jak go robiłam :) Może tylko tyle, że rozbiłam nieco medaliony, przyprawiłam, posmarowałam musztardą (miodowa! moja ulubiona, bardzo trudno mi ją tutaj dostać...) i na patelnię. Kaszę gotowałam jak polecają wskazówki na opakowaniu. A surówka jest po prostu wymieszaniem ww. składników :) Podkreślę tylko, że kapustka jest kiszona a nie kwaszona - tak swoją drogą, kupił ją mój mąż, gdy coś mnie brało swego czasu w ciąży... Taka bez konserwantów z wyższej półki, stwierdził wręczając mi słoik tylko tyle: "dla Ciebie i dzidziusia, na zdrówko" :p
Ciekawą zrobiłam dzisiaj kaszę, ale o tym w następnym poście :) Dzidziuś świarnie kopał, gdy jadłam, więc cieszę się, że mu smakowało.
A teraz popijam wodę z miodem, sokiem z cytryny i imbrem... Mmmm, uwielbiam ten smak!!!
I na zakończenie może wrzucę jeszcze wspomnianą na FB bułeczkę orkiszową, którą zajdłam przed basenem :)
piątek, 26 września 2014
wtorek, 23 września 2014
SZNYCELKI Z INDYKA I WARZYW Z JAGLANKĄ
Kto śledzi FB, ten wie co "mamusiowego" u mnie :) A kontynuując jeden z punktów dnia dzisiejszego, muszę się pochwalić że tooooona papierów już posegregowana, potargana, dana do spalenia teściowej :p i... I już tylko naszła mnie nowa myśl - jak ułożyć wyciągnięte teczki tak, aby zrobić dwie wolne półki zamiast planowanej jednej! O, to się nazywa ambicja, ale obawiam się, że dużo z tego nie wyniknie :p
W międzyczasie zarzucam, niedawno wspomniane na FB sznycelki/kotleciki z indyka i warzyw :) Chociaż dzisiaj zjadłam leczo - jej, jestem fanką tych kolorowych widoków. Obraz wymieszanych w jednym garnku barw żółci, zieleni i czerwieni... Jest taką przyjemną chwilą :)
Mam nadzieję, że niczego nie pominęłam :) Robiłam to danie jakiś czas temu, nie trzymając się sztywno jakiegoś przepisu. Także i na Waszą improwizację liczę :)
Podsmażyłam cebulkę, czosnek ze startą na grubo marchewką, dosypałam sporą ilość posiekanej natki z pietruszki. Gdy wszystko nabrało ładnego koloru i nieco ostygło, wymieszałam w misce ze zmielonym indykiem. Można dodać jeszcze cukinię lub siemię lniane :) Wszystko ładnie się łączyło, więc pozostało tylko uformować ładne sznycelki i podsmażyć je na oliwie na małym ogniu, dodając w międzyczasie grzybki (jakie? przyznaję, że nie wiem... ale żyję! Nie pamiętam, jakie wtedy dostałam).
W osobnym garnuszku zabieramy się za jaglankę :) Tradycyjne gotuję kaszę 10 min 1:2 (kasza do wody) na ogniu i kolejne 10min. trzymam pod przykryciem. Tym razem dodałam trochę kurkumy i bazylii. Kiedy kasza pyrkała sobie wdzięcznie na małym ogniu, pokroiłam w kostkę pomidory, które zmieszałam z kawałkami mozzarelli i zieloną pietruszką. Finalnie zmieszałam ugotowaną już kaszę z kolorowymi dodatkami.
A na deser jak zwykle warstwowa inspiracja... jagodowo-twarogowo-płatkowo-bakaliowa z dodatkiem czekolady, było pysznie ;)
P.S. Czekam na tego kuriera i czekam i chyba skończy się na tym, że jeszcze sobie pobiegam, chociaż pewno wtedy zachce mu się przyjść!
W międzyczasie zarzucam, niedawno wspomniane na FB sznycelki/kotleciki z indyka i warzyw :) Chociaż dzisiaj zjadłam leczo - jej, jestem fanką tych kolorowych widoków. Obraz wymieszanych w jednym garnku barw żółci, zieleni i czerwieni... Jest taką przyjemną chwilą :)
SZNYCELKI Z INDYKA I WARZYW Z JAGLANKĄ: pierś z indyka (zmieliłam), marchewka, pietruszka zielona, cebulka i czosnek, grzybki, kasza jaglana, pomidor, lekka mozzarella. Oliwa, zioła. |
Podsmażyłam cebulkę, czosnek ze startą na grubo marchewką, dosypałam sporą ilość posiekanej natki z pietruszki. Gdy wszystko nabrało ładnego koloru i nieco ostygło, wymieszałam w misce ze zmielonym indykiem. Można dodać jeszcze cukinię lub siemię lniane :) Wszystko ładnie się łączyło, więc pozostało tylko uformować ładne sznycelki i podsmażyć je na oliwie na małym ogniu, dodając w międzyczasie grzybki (jakie? przyznaję, że nie wiem... ale żyję! Nie pamiętam, jakie wtedy dostałam).
W osobnym garnuszku zabieramy się za jaglankę :) Tradycyjne gotuję kaszę 10 min 1:2 (kasza do wody) na ogniu i kolejne 10min. trzymam pod przykryciem. Tym razem dodałam trochę kurkumy i bazylii. Kiedy kasza pyrkała sobie wdzięcznie na małym ogniu, pokroiłam w kostkę pomidory, które zmieszałam z kawałkami mozzarelli i zieloną pietruszką. Finalnie zmieszałam ugotowaną już kaszę z kolorowymi dodatkami.
A na deser jak zwykle warstwowa inspiracja... jagodowo-twarogowo-płatkowo-bakaliowa z dodatkiem czekolady, było pysznie ;)
P.S. Czekam na tego kuriera i czekam i chyba skończy się na tym, że jeszcze sobie pobiegam, chociaż pewno wtedy zachce mu się przyjść!
poniedziałek, 15 września 2014
Owsianka, spacer, plan dnia :)
W końcu!
Udało się zrzucić zdjęcia z aparatu :) Teraz na szybko wrzucam śniadanie i... uciekam na poranny spacer, jest jeszcze mgła i lekki chłodek - czyli coś co uwielbiam najbardziej :))
W planie dnia:
- dalsza selekcja "potrzebne / do kosza" rzeczy z 5 lat studiów. W celu zrobienia miejsca w szafce dla Małej :)
- podglądanie dzidzi (czyli usg) ;)
- oglądanie wózka (mały bagażnik jest dla nas dużym wyzwaniem, ale znaleźliśmy odpowiedni dla nas model i to taki, którego wcześniej nie obstawialiśmy: lekki, mocno się składa i zwrotny).
- zrobienie pracy na piątek :p
A teraz aby nie tracić pogodowego klimatu, życzę smacznego i uciekam :) Z pewnością jeszcze dziś poćwiczę, nie ma że dużo chodziłam i dziś też będę i nogi zmęczone! Wymówki do kosza ;)
Udało się zrzucić zdjęcia z aparatu :) Teraz na szybko wrzucam śniadanie i... uciekam na poranny spacer, jest jeszcze mgła i lekki chłodek - czyli coś co uwielbiam najbardziej :))
W planie dnia:
- dalsza selekcja "potrzebne / do kosza" rzeczy z 5 lat studiów. W celu zrobienia miejsca w szafce dla Małej :)
- podglądanie dzidzi (czyli usg) ;)
- oglądanie wózka (mały bagażnik jest dla nas dużym wyzwaniem, ale znaleźliśmy odpowiedni dla nas model i to taki, którego wcześniej nie obstawialiśmy: lekki, mocno się składa i zwrotny).
- zrobienie pracy na piątek :p
A teraz aby nie tracić pogodowego klimatu, życzę smacznego i uciekam :) Z pewnością jeszcze dziś poćwiczę, nie ma że dużo chodziłam i dziś też będę i nogi zmęczone! Wymówki do kosza ;)
Zdjęcie przed zmieszaniem warstw :p |
Subskrybuj:
Posty (Atom)